Okazało się, że wrocławska aptekarka sprzedała cztery razy silniejsze leki niż zapisano na recepcie mieszkance Gorzowa Wielkopolskiego. Po leki przyszła córka kobiety. Jednak z nią farmaceutce nie udało się skontaktować. Dlatego w niedzielę 12 listopada zadzwoniła do policji w Gorzowie Wielkopolskim.
- Kobieta przedstawiła się jako pracownica apteki, w której doszło do pomyłki. Przekazała, że została tam zrealizowana recepta, ale mieszkance Gorzowa nie wydano właściwego leku. Tabletka, którą wydano miała około cztery razy silniejszą dawkę niż zapisana i mogła wywołać niepożądane działanie - wyjaśnia Grzegorz Jaroszewicz z tamtejszej policji.
Długie poszukiwania
Policjanci pojechali pod zapisany na recepcie adres, ale w domu nikogo nie było. Zostawili w drzwiach kartkę z informacją, rozmawiali z sąsiadami. Udało im się ustalić też adres córki kobiety, ale u niej także nikogo nie było.
- Dopiero rozmowa z kolejnymi sąsiadami przyniosła efekt. Udało się ustalić numer telefonu do córki i poinformować o całej sytuacji. Ta szybko zadzwoniła do matki, bo lekarstwa miały zostać już jej przekazane.
Pracownicy wrocławskiej apteki zapewniają, że wymienią pomyłkowo wydany lek na właściwe tabletki.