Sądowa batalia w sprawie proboszcza z Ruszowa (woj. dolnośląskie) ciągnie się latami. Po jesiennym wyroku skazującym obrońca pedofila w sutannie wnioskował o kasację do Sądu Najwyższego. Nic jednak nie wskórał! Zboczony ksiądz ma trafić do więzienia na cztery lata. To zasłużona i sprawiedliwa kara?
Przypomnijmy, ksiądz Piotr M., były proboszcz parafii w Ruszowie, w październiku 2021 roku został skazany na cztery lata więzienia – za seksualne wykorzystanie dwóch 10-letnich dziewczynek, które przygotowywał do I komunii świętej. Wcześniej sąd niższej instancji skazał go na pięć lat za kratami (w marcu 2020 roku), ale obrońca kapłana odwołał się od wyroku. Skutecznie, bo karę zmniejszono do czterech lat więzienia.
Ksiądz Piotr M. twierdził, że jest niewinny, zapewniał, że nic złego nie zrobił. Gdy po ogłoszeniu jesiennego wyroku opuszczał salę sądową… śpiewał religijne pieśni. Jego obrońca już wtedy zapowiadał, że to nie koniec. Wniósł o kasację wyroku do Sądu Najwyższego. Ten jednak – jak informuje Gazeta.pl – odrzucił wniosek. Zaskarżenie uznano za bezzasadne, a to oznacza, że wyrok czterech lat więzienia dla proboszcza z Ruszowa wciąż obowiązuje. Jak wynika jednak z ustaleń Onetu – ksiądz-pedofil mimo ostatecznego wyroku w tej sprawie wciąż nie trafił do aresztu.
Przypomnijmy, że Piotr M. został zatrzymany w maju 2019 roku po tym, jak do śledczych zgłosiła się matka dziewczynki, którą ksiądz przygotowywał do I komunii świętej. Gdy sprawa wyszła na jaw, pojawiło się więcej sygnałów na temat „działalności” duchownego. W sumie zgłosiło się 18 kobiet, zdecydowana większość spraw uległa jednak przedawnieniu. Najstarsze z nich dotyczyły bowiem 1978 roku. Ostatecznie udało się go postawić przed sądem za wykorzystanie dwóch dziewczynek.