Obremski dodał, że można się też starać o odszkodowania do kwoty 200 tys. zł dla gospodarstw domowych oraz do 100 tys. zł dla gruntów rolnych.
Najwięcej razy - aż 480 -wyjeżdżali do akcji na Dolnym Śląsku.
Jak zaznaczyła starszy strażak Monika Nowakowska-Brynda z Państwowej Straży Pożarnej, tylko w powiecie dzierżoniowskim spadło 1130 milimetrów na metr kwadratowy.
- Dla porównania jest to wartość średniego opadu dla jednego letniego miesiąca.
Równie źle było także w powiatach świdnickim, wrocławskim oraz kłodzkim. Łącznie podtopionych zostało około 100 budynków mieszkalnych i gospodarstw rolnych.
Najtrudniejsza sytuacja była w niedzielę w gminach Dzierżoniów, Marcinowice i Sobótka.
- To podtopienie, czy przelewanie wody przez drogi. Przy czym najbardziej dramatyczna sytuacja była w gminie Marcinowice, w trzech miejscowościach – Szczepanów, Strzelce i Wiry – powiedział w poniedziałek (21 sierpnia) wojewoda dolnośląski Jarosław Obremski.
W poniedziałek w czterech miejscach, na rzekach Czarna Woda i Ślęza, nadal przekroczone były stany alarmowe.
Wojewoda przypomniał, że właściciele gospodarstw, które został uszkodzone w wyniku intensywnych opadów, mogą ubiegać się o odszkodowania.
O pomoc w kwocie 6 tys. zł można zwracać się za pośrednictwem gminnych ośrodków pomocy społecznej. - W ciągu dwóch dni od wpłynięcia wniosku te pieniądze powinny zostać wypłacone – mówił wojewoda.
Przez weekend strażacy w Polsce interweniowali 2,5 tysiąca razy, usuwając skutki nawałnic, burz i ulewnego deszczu.
- Tu wnioski są weryfikowane przez specjalną komisję powołaną przy wójcie czy burmistrzu – dodał wojewoda.