Hulają po chodniku, bo rowerami nie są. A jazda po ścieżce rowerowej kosztuje 50 zł mandatu - mowa oczywiście o hulajnogach elektrycznych, które opanowały ulice Wrocławia.
Tymczasem Na SOR w szpitalu przy ul. Borowskiej trafia kilku poszkodowanych dziennie. - To są urazy głowy, kończyn górnych, dolnych, obrażenia twarzy - mówi rzeczniczka szpitala Monika Kowalska. Poszkodowani po wypadku na hulajnodze elektrycznej to ok. 2 proc. wszystkich pacjentów szpitala.
Czytaj też: Pijany położył się na jezdni ekspresówki! Przerażeni kierowcy dzwonili po pomoc!
Najwięcej rannych przybywa na SOR w weekendy, często w stanie nietrzeźwości. Jednak aktualnie nie ma konkretnych regulacji prawnych, by takie zachowania adekwatnie karać.
Prawdziwe przepisy wejdą w życie dopiero na wiosnę. Będzie to między innymi: ograniczenie prędkości do 25km/h. Obowiązek jazdy po ścieżce rowerowej lub po jezdni z ograniczeniem prędkości do 30 km/h. W ostateczności możliwość jazdy po chodniku, przy zachowaniu szczególnej ostrożności. Do tej pory musimy liczyć tylko na zdrowy rozsądek.
Zobacz też: Wrocław: Tramwaj POTRĄCIŁ użytkownika hulajnogi elektrycznej!
- Jadący hulajnogą są zobowiązani, poruszając się po chodniku, do zmniejszenia prędkości, zachowania odpowiedniego odstępu i ostrożności. Piesi nie zawsze są świadomi, że zbliża się do nich szybki, cichy elektryczny pojazd - przestrzega Kamil Rynkiewicz, rzecznik dolnośląskiej policji.
A jest przed czym ostrzegać. Tylko w ubiegłym tygodniu doszło we Wrocławiu do dwóch poważnych wypadków z udziałem hulajnóg. Jeden ze skutkiem śmiertelnym. Czytaj dalej: Nie żyje 25-latek jadący na hulajnodze. Tragedia we Wrocławiu [ZDJĘCIA, WIDEO]