Marek Durdyn z Gliwic to znany "łowca pijanych kierowców". Na swoim koncie ma już kilka obywatelskich zatrzymań nietrzeźwych kierujących. Ostatniego pijanego kierowcę zatrzymał przez przypadek w weekend we Wrocławiu. Tę akcję prawdopodobnie zapamięta wyjątkowo długo.
W nocy z soboty na niedzielę (18/19 stycznia) pan Marek zamówił przejazd Uberem z ul. Sikorskiego na Szewską w centrum Wrocławia. Przed godz. 2 podjechała toyota prius. Gdy tylko pan Marek usiadł na fotelu pasażera, zaczął się prawdziwy horror.
Kierowca niemal natychmiast zaczął przyspieszać. Nie zważając na przepisy i innych uczestników ruchu, pędził jak szalony przez centrum Wrocławia, jadąc momentami nawet 120 km/godz. Przejeżdżał przez skrzyżowania na czerwonych światłach, na jednym z przejść dla pieszych cudem tylko nie potrącił człowieka, by chwilę później otrzeć się o inny samochód i urwać mu lusterko. Gdy urwane lusterko z toyoty wpadło do wnętrza samochodu, pan Marek zaczął poważnie obawiać się o swoje życie.
- Jechałem 120 km/godz. przez centrum Wrocławia z pijanym kierowcą! Miałem śmierć przed oczami, myślałem, że zaraz zginę - opowiada pan Marek.
Krzyki i prośby pasażera o zatrzymanie samochodu nie robiły żadnego wrażenia na kierowcy. Pan Marek musiał coś wymyślić, żeby ujść z życiem z tej szalonej przejażdżki.
Szansa pojawiła się, gdy przejeżdżali obok policyjnego radiowozu na sygnale, który stał na jednej z ulic w centrum miasta. Kierowca Ubera zwolnił, chcąc skręcić w prawo. Pan Marek wykorzystał ten moment - szarpnął kierowcę do tyłu i skręcił kierownicę. Samochód wjechał na zieloną wysepkę i zatrzymał się na sygnalizatorze przy skrzyżowaniu ul. Oławskiej i Podwale. Pan Marek błyskawicznie wybiegł z auta, podbiegł od kierowcy i wyciągnął go z samochodu. W pobliżu zatrzymały się inne auta. Z jednego z nich wysiadła kobieta i pobiegła po stojących w pobliżu policjantów, kontrolujących akurat inny pojazd.
Funkcjonariusze zareagowali błyskawicznie - po chwili byli już na miejscu i zatrzymali kierowcę Ubera. Jak się okazało 28-letni obywatel Ukrainy miał w organizmie ponad 1,8 promila alkoholu.
- W pewnej chwili do policjantów podjechał swoim samochodem 36-letni mieszkaniec Wrocławia, który opowiedział funkcjonariuszom, że ten sam kierujący, kilka minut wcześniej podczas swojej brawurowej jazdy uszkodził jego opla - informuje st. sierż. Krzysztof Marcjan z Komendy Miejskiej Policji.
Pijany 28-latek został zatrzymany przez policjantów. Funkcjonariusze zatrzymali też jego prawo jazdy i dowód rejestracyjny toyoty.
Za swoje niebezpieczne zachowanie 28-letni Ukrainiec odpowie teraz przed sądem. Grozić mu może kara nawet do 2 lat pozbawienia wolności.
Polecany artykuł: