Krzysztof K. to mieszkaniec Miłoszyc, który 22 lata temu przyznał się do gwałtu, ponieważ, jak tłumaczy, pobili go policjanci. Później wszystko odwołał, dziś mówi, że Małgosię zabrał "Irek".
Mężczyzna zeznał, że Małgosię poznał na dyskotece w noc sylwestrową. To ona pierwsza do niego zagadała. Podczas zabawy kilka razy prosiła go, aby wyszedł z nią na zewnątrz, ponieważ źle się czuła. Za którymś razem podszedł do nich nieznany Krzysztofowi K. chłopak, twierdząc, że jest jej bratem.
- Gośka co ty się napiłaś, nie poznajesz mnie, to ja Irek - cytował dziś na sali słowa spotkanego chłopaka, rzekomego Irka. Krzysztof K. powiedział, że poszedł wzdłuż ulicy razem z nieznajomym i Małgosią. Kiedy chłopak zaproponował, że weźmie Gosię do ciotki, ten wrócił na salę.
Polecany artykuł:
Sędzia wyrażał zdziwienie tym, że mężczyzna nie pamięta w jakim celu ruszył z tajemniczą postacią i dokąd właściwie szedł. Czy rzekomy Irek to jeden z oskarżonych Ireneusz M. - tego świadek nie potwierdza ani nie zaprzecza. Zarówno on jak i Małgosia byli ponoć pod wpływem alkoholu.
Krzysztof K. zeznał, że nieznajomy był od niego "trochę wyższy". Po tych słowach oskarżony Ireneusz M. zaproponował, że mężczyźni staną przy sobie w celu porównania wzrostu. Ireneusz M. jest niższy od świadka ok. 2 cm.
Oskarżeni Norbert B i Ireneusz M. wciąż nie przyznają się do winy. Przypomnijmy, że 18 lat temu sąd niesłusznie skazał za tę zbrodnię Tomasza Komendę.