Zaczęło się zupełnie niewinnie. Taksówkarz przywiózł dwóch mężczyzn pod wskazany adres, pomógł im nawet wnieść część walizek. Gdy zszedł na dół... czekali na niego policjanci. Podejrzewali, że taksówka została przywłaszczona.
Klienci taksówki zobaczyli policję i – mówiąc delikatnie – trochę się przestraszyli. Spodziewali się, że ma to związek z nielegalną zawartością ich bagażu. Postanowili... uciec przez okno.
Kilka dni później ten sam taksówkarz dostał zlecenie i wpadł w pułapkę! Jeździł już innym samochodem. Zawiózł pasażerkę we wskazane miejsce i został zaatakowany przez dwóch mężczyzn. Kierowca wpada w zasadzkę!
– Biją go i grożą pozbawieniem życia. Okazało się, że we wspomnianej wcześniej torbie były narkotyki – kilka tysięcy porcji handlowych. Napastnicy żądają zwrotu towaru. Taksówkarz nic nie wie o narkotykach w walizkach, bo te są już w dyspozycji policjantów – relacjonują wrocławscy mundurowi.
Funkcjonariusze przyznają, że już od dawna tropili pechowych dilerów, ale ich taksówkarska wpadka zdecydowanie pomogła w całym śledztwie.
– Dwie osoby zostały przez funkcjonariuszy namierzone w jednym z hoteli. Miały przy sobie kilkaset porcji narkotyków. Dwie kolejne wpadły w ich ręce po kilku dniach. Była wśród nich kobieta, która zamawiała kurs – informują policjanci z KWP we Wrocławiu.
Cała historia brzmi jak scenariusz sensacyjnego filmu akcji. Jego finał byłby (i jest) następujący: cztery osoby w areszcie, taksówka zwrócona właścicielowi i kilka tysięcy porcji narkotyków w policyjnym depozycie. Zatrzymanym dilerom grozi 12 lat wiezienia.