Zwłoki 35-latka narodowości tureckiej zostały znalezione w klubie "Candy" na wrocławskim rynku około godziny czwartej nad ranem we wtorek tuż po Wielkanocy. Z niepotwierdzonych informacji wynika, że w centrum Wrocławia bawił on się razem z kuzynem z Azerbejdżanu i że wypił sporo alkoholu.
Sekcja zwłok mężczyzny nie dała odpowiedzi na pytanie w jaki sposób umarł.
- Sekcja zwłok nie wykazała bezpośredniej przyczyny zgonu. Dalsze ustalenia będziemy podejmować po wykonaniu badań histopatologicznych i toksykologicznych. To standardowa procedura w takim przypadku - tłumaczy prokurator Borys Daszkiewicz z Prokuratury Rejonowej Wrocław - Śródmieście.
Na wyniki badań trzeba poczekać około trzech tygodni.
Zbadają też alkohol
Z nieoficjalnych informacji podawanych przez "Gazetę Wyborczą Wrocław" wynika, że na ciele 35-latka nie znaleziono obrażeń, siniaków, ani żadnych innych śladów, które mogłyby świadczyć, że śmierć była następstwem pobicia, upadku lub wypadku podczas zabawy. Dlatego śledczy mają zbadać także alkohol, który pił mężczyzna.
Przy okazji śledztwa policjanci wykryli, że klub "Candy" miał koncesję tylko na sprzedaż alkoholu na zamkniętych imprezach. Dlatego tego typu wydarzenia organizowano tam bez przerwy, o czym informowała kartka na drzwiach. Jednak do klubu mógł wejść każdy.