Policjanci oskarżeni są o przekroczenie uprawnień i znęcanie się nad zatrzymanym, który zmarł w komisariacie w maju 2016 roku.
W sądzie pojawił się tylko jeden z nich - Łukasz Rz., który raził 25-latka paralizatorem.
- Zastosował on wobec Igora Stachowiaka bez uzasadnienia nieproporcjonalny do stopnia zagrożenia, jakie swoim zachowaniem stwarzał. Zastosował więcej niż jeden środek przymusu bezpośredniego do obezwładnienia pokrzywdzonego. Użył między innymi urządzenia taser. Używając siły fizycznej szarpał i popychał pokrzywdzonego. Nadto używał wobec niego słów wulgarnych, uznanych powszechnie za obelżywe - wyliczała podczas rozprawy Anna Kijak - Głęboczyk, z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Policjant twierdzi, że użył paralizatora, bo inne środki nie działały.
- Nie widząc innej możliwości żeby sobie poradzić i opanować ten szał, w który wpadł mężczyzna, pomyślałem o użyciu tasera - tłumaczył Łukasz R. przed sądem.
Pozostali trzej oskarżeni nie pojawili się w sądzie.
- Mają do tego prawo - mówi ich pełnomocnik adwokat Olgierd Grodziński.
Wyjaśnienia składał także ojciec zmarłego Igora. Zgodnie z zarządzeniem sądu nie możemy ich jednak zacytować.
Żaden z byłych policjantów nie przyznaje się do winy. Grozi im do pięciu lat więzienia.
Posłuchaj materiału reportera Radia ESKA Damiana Bonarka:
Czytaj także: Nowe utrudnienia na Pułaskiego! Objazdami pojadą jeszcze tramwaje. Zmiany też dla kierowców!