Informacje na ten temat znajdują się w aktach wysłanych przez poznańską prokuraturę do Sądu Rejonowego we Wrocławiu. Dokumenty trafiły tam dlatego, że to we Wrocławiu odbędzie się się proces czterech policjantów oskarżonych w sprawie śmierci Igora Stachowiaka. Miał się rozpocząć 18 maja, ale na wniosek pełnomocnika rodziny została przesunięta na początek czerwca.
Funkcjonariusze nie odpowiadają jednak za zabójstwo. Usłyszeli zarzuty przekroczenia uprawnień i znęcania się nad osobą pozbawioną wolności.
Igor Stachowiak miał styczność z jednym z tych policjantów już w 2013 roku. Policja przyjechała wtedy na jedną z wrocławskich stacji benzynowych, gdzie Stachowiak miał się awanturować. Według raportu wrocławianin miał zostać przewieziony na komisariat, według 22-letniego wtedy chłopaka – na ogródki działkowe, gdzie został porażony paralizatorem i pobity.
- Cały czas próbowaliśmy szukać motywu dlaczego policjanci tak się zachowali. Syn był na obdukcji na medycynie sądowej i złożył zawiadomienie do prokuratora. Policjanci stosowali wobec niego przemoc. Mam wrażenie, że to się musiało skończyć jakimś rewanżem. I skończyło - stwierdza ojciec Igora, Maciej Stachowiak.
Sprawa umorzona. "Dziwna sytuacja"
Igor Stachowiak wniósł skargę do prokuratury, ale śledztwo zostało umorzone. Prokuratura nie znalazła nadużyć ze strony funkcjonariuszy, a młody mężczyzna został oskarżony o naruszenie nietykalności cielesnej policjantów.
- Przekaz policjantów był taki, że jeden z nich został uderzony. Dziwna sytuacja, skoro to wszystko zostaje umorzone. Jeżeli są kamery na stacji, to powinno z tego wynikać, że była jakaś agresja w stosunku do policjanta ze strony mojego syna. Jeżeli sprawa jest umarzana, to chyba nie trzeba więcej tego komentować - dodaje Maciej Stachowiak.
Posłuchaj wypowiedzi Macieja Stachowiaka:
Czytaj także: Kleszcze ze skrzydłami atakują na Dolnym Śląsku. Ich ukąszenia są bardzo bolesne. Czy są groźne dla naszego zdrowia?