Oskarżenie dotyczy czterech byłych już policjantów: Łukasza Rz., Adama W., Pawła P. i Pawła G., którzy 15 maja 2016 roku rano byli na służbie. W ocenie prokuratora funkcjonariusze przekroczyli uprawnienia przeszukując Igora S. "z naruszeniem zasad wykorzystania środków przymusu bezpośredniego".
- Przy czym Łukasz Rz. zastosował wobec Igora S. więcej niż jeden środek przymusu bezpośredniego, w tym w postaci urządzenia Tasera X2, nieproporcjonalnie do stopnia zagrożenia jakie stwarzał swoim zachowaniem zatrzymany, a pozostali oskarżeni swoim zachowaniem umożliwili bezpodstawne użycie Tasera X2, używając nadto wobec pokrzywdzonego słów wulgarnych, uznanych powszechnie za obelżywe. Powyższe zachowanie spowodowało u pokrzywdzonego cierpienia fizyczne i naruszyło godność, nietykalność cielesną i prawo do ludzkiego traktowania - informuje Magdalena Mazur-Prus z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Dlaczego bez zarzutu niemyślnego spowodowania śmierci?
Byli policjanci dostali więc zarzuty przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych i znęcania się nad osobą pozbawioną wolności, za co grozi do pięciu lat więzienia. Dlaczego nie nieumyślnego spowodowania śmierci Igora Stachowiaka, czego domagała się rodzina mężczyzny?
- Wyczerpująco zebrany w toku śledztwa materiał dowodowy, nie daje podstaw do skierowania aktu oskarżenia w zakresie nieumyślnego spowodowania śmierci Igora S. - tłumaczy Magdalena Mazur-Prus.
>> Włamała się do kościoła i podpaliła hostię. Pójdzie na 10 lat do więzienia?
Kilkudziesięciu świadków i eksperyment
Śledczy wyliczają, że w trakcie śledztwa przesłuchano kilkudziesięciu świadków, powołano biegłych lekarzy medycyny sądowej, biegłych z zakresu fonoskopii, biologii, toksykologii, genetyki, informatyki, daktyloskopii oraz z dziedziny taktyki i techniki interwencji, zabezpieczono dokumenty, nagrania z monitoringu i telefonów komórkowych, a także przeprowadzono eksperyment procesowy.
Byli policjanci nie przyznają się do winy.
Igor Stachowiak został zatrzymany na wrocławskim rynku nad ranem 15 maja 2016 i przewieziony do komisariatu przy Trzemeskiej. Tam, jak pozwoliło ustalić nagranie z paralizatora, policjanci razili prądem skutego kajdankami mężczyznę. Chwilę później Igor Stachowiak zasłabł i zmarł.
Czytaj także: Meczowa gorączka we Wrocławiu rośnie! Gdzie spotkać znanych piłkarzy? [WIDEO, AUDIO]