Tomasz Komenda został oskarżony i skazany na 25 lat więzienia za to, że w sylwestrową noc z 1996 na 1997 roku w Miłoszycach brutalnie zgwałcił i zostawił na mrozie 15-letnią Małgosię. Dziewczyna zmarła z wykrwawienia i wyziębienia.
Kilka lat temu, kiedy wrocławianin odsiadywał już wyrok, niedaleko Miłoszyc zamieszkał pan Remigiusz (nazwiska nie możemy ujawniać), oficer z Wydziału do Spraw Narkotyków Centralnego Biura Śledczego Policji. Okoliczni mieszkańcy, gdy dowiedzieli się, że ich nowy sąsiad jest policjantem, zaczęli mu opowiadać o zbrodni sprzed lat.
Prywatne śledztwo dało owoce
Jak podaje "Super Express", funkcjonariusz CBŚP rozpoczął swoje prywatne śledztwo. Rozmawiał z kolejnymi osobami, trafiał na nowe tropy. Część jego rozmówców wprost mówiła, że Komenda jest niewinny, inni twierdzili, że sprawców zbrodni musiało być kilku. Kiedy pan Remigiusz znalazł człowieka, który mógł być faktycznym gwałcicielem i mordercą 15-latki, poszedł z tym do prokuratury.
Robert Tomankiewicz i Dariusz Sobieski z Dolnośląskiego Wydziału Prokuratury Krajowej nie zlekceważyli wyników prywatnego śledztwa.
- Prokuratorzy wykonali kawał dobrej roboty. Wrócili do tej sprawy, ocenili zebrany materiał dowodowy i uznali, że Tomasz Komenda nie mógł być winny zbrodni – stwierdził w rozmowie z "Super Expressem" mecenas Zbigniew Ćwiąkalski, adwokat, który reprezentuje Tomasza Komendę.
Kto jest winny śmierci Małgosi?
W maju Sąd Najwyższy uniewinnił wrocławianina. To jednak nie koniec śledztwa. Według informacji "SE" przynajmniej jedna osoba odpowiedzialna za zbrodnię jest jeszcze na wolności. W związku z tą sprawą aresztowano też Ireneusza M., który był w dyskotece w Miłoszycach tej nocy, kiedy zgwałcono i zamordowano Małgosię.
Czytaj także: Na Dolnym Śląsku miało być więcej pociągów, ale zabrakło pieniędzy [AUDIO]