Biedaszyby to głębokie dziury w ziemi, nielegalnie wykopane przez najuboższych mieszkańców Wałbrzycha. Z nich, z narażeniem życia, wydobywany jest węgiel, który teraz jest dosłownie na wagę złota. Byliśmy w takich miejscach. Załoga składa się z trzech osób. Jedna w dziurze wybiera węgiel, druga wynosi go w wiadrze, a trzecia wyciąga na powierzchnię i jednocześnie jest na czatach. Są zdesperowani. - Po prostu nie stać nas na węgiel. Kopiemy dla siebie, a część sprzedajemy. Chętnych jest mnóstwo – mówią nam mężczyźni, których spotkaliśmy jakiś czas temu podczas pracy w biedaszybie. Dziś to miejsce jest już zasypane.
Zobacz również: Wypadek w Małopolsce. Jacek Osuch trafił do szpitala. Wiceminister komentuje
Nic dziwnego, że chętnych na nielegalnie wydobyty węgiel nie brakuje. Tona ze składu kosztuje 4000 zł, a tona z biedaszybów znacznie mniej, bo ok. 600 zł. Różnica jest więc ogromna. - Trudno powiedzieć, ile biedaszybów funkcjonuje teraz – mówi nam Roman Janiszek, były górnik i dawniej lider pracujących w biedaszybach. - Ale jestem przekonany, że im bliżej zimy, tym będzie ich więcej, w bardzo różnych miejscach w całej okolicy – mówi nam.
Czytaj również: Kolejki za węglem. Powstanie 20 nowych punktów odbioru węgla od PGG. Zobacz, gdzie odbierzesz węgiel
Biedaszyby powstają blisko zamkniętych kopalń. Jeszcze niedawno Wałbrzych słynął z wydobycia węgla. Kopalnie zamknięto, ale węgiel wciąż tu jest. Niektórzy mają miniszyby na… ogródkach działkowych!
Czytaj także: Maszyna rolnicza oskalpowała dziecko. Przeraźliwy pisk niósł się po polu koło Szczekocin
Górnicy z biedaszybów pracują nielegalnie i muszą się liczyć z interwencją służb. Ale nawet ewentualne surowe kary nie sprawiają, że wałbrzyszanie rezygnują z wydobycia. - A co mamy robić? Musimy jakoś żyć. A zima coraz bliżej – mówią nam mężczyźni.
Czy zimą Polacy będą mieli czym ogrzać domy?
Posłuchaj podcastu i poznaj czarny scenariusz.
Listen to "Teraz zostało już tylko różaniec odmawiać - Bogusław Grabowski o kryzysie węglowym [Express Biedrzyckiej]" on Spreaker.