Z kasetki cukierni na Grabiszynku zaczęła znikać gotówka. Jednej nocy kwota zmniejszyła się o 800 zł, kolejnej o 200 zł. Właściciel nie od razu się jednak zorientował. Kiedy spostrzegł, że utarg dziwnie się zmniejsza po zamknięciu cukierni, wezwał policję.
- Kryminalni z wrocławskiego Grabiszynka postanowili przyjrzeć się personelowi cukierni. Po trwającej kilka dni obserwacji wytypowali i zatrzymali sprawcę tych kradzieży. Okazał się nim 41-letni, były sprzątacz- piekarz z wykształcenia - relacjonuje Dariusz Rajski z wrocławskiej policji.
>>> Mopy, pampersy i... kura! Zdziwisz się, co ludzie wrzucają do kanalizacji we Wrocławiu! [ZDJĘCIA]
Mężczyzna sprzątał kiedyś w cukierni.
- Ponieważ dysponował kluczami do lokalu, mógł w nim przebywać, gdy nikogo nie było w środku. Dwa razy wykorzystał ten fakt - informuje Dariusz Rajski.
Okazało się, że mężczyzna był już wcześniej karany za kradzieże. Mężczyzna przyznał się do winy. Tłumaczył, że skradzione pieniądze wydaje na własne potrzeby. Grozi mu do 5 lat więzienia.