To był zwykły dzień. Jeden z mieszkańców bloku na Popowicach poszedł do toalety. Jego uwagę zwróciły dziwne szmery, które dobiegały z pojemnika z wodą do spłukiwania toalety. Otworzył je i zamarł. Okazało się, że w środku jest wąż!
Mężczyzna wezwał na pomoc strażaków, ale gad uciekł! Wpełzł do rury i tyle go było widać. Strażakom nie udało się go znaleźć do dziś, więc wąż najpewniej krąży po rurach w bloku. To gdzieś tam ma swoją kryjówkę. Na szczęście, zwierzę nie jest groźne.
- Pyton królewski nikomu nie zrobi krzywdy. Gdy poczuje zagrożenie, to nawet nie gryzie, tylko zwija się w kłębek i udaje w ten sposób, że go nie ma – mówi Radosław Ratajszczak, prezes wrocławskiego ZOO. - Nie ma się czego bać! - zapewnia ekspert.
Polecany artykuł:
Mieszkańcy jednak nie czują się komfortowo. - No bo jak? Stach wejść do toalety i usiąść, bo zaraz się okaże, że na dole coś pełza – mówią nam zaniepokojeni.
Wąż najpewniej uciekł jednemu z sąsiadów, który hodował zwierzę. Być może uda się dotrzeć do tego człowieka, aby potwierdzić tę wersję.
Samego węża będą nadal poszukiwać strażacy. Wejdą do akcji, gdy gad znowu zostanie przez kogoś zauważony. Może wtedy uda się go złapać. Wtedy trafi do schroniska. - Jak zobaczę węża, to na pewno zaraz zadzwonię. Na pewno się wystraszę, na widok takiego gada w ubikacji. Dobrze, że nie gryzie! - mówi nam Jan Wojtowicz, mieszkaniec bloku.