Jeden ze ściennych obrazów powstał kilkadziesiąt lat temu i niedawno został odnowiony przez władze ogrodu zoologicznego. Niestety, dzieło sztuki znów zostało naznaczone przez lokalnych wandali.
Obraz ciągnie się na kilkaset metrów i przedstawia około 200 zwierząt. W zeszłym roku całe malowidło było odświeżone. Prace wykończeniowe jeszcze się nie skończyły, a już widać na nim graffiti. Wrocławianie mają o tych zniszczeniach jak najgorsze zdanie:
- Brakuje mi już słów. Nie wiem nawet czy jesteśmy w stanie coś zrobić z tymi aktami wandalizmu - twierdzi jedna z mieszkanek miasta.
- Takie zachowania trzeba likwidować - dodaje inny zapytany.
Trzeba znowu malować
Władze ogrodu zoologicznego zapowiadają, że malowidło doczeka się kolejnej renowacji:
- Chciałbym dokończyć ten mur, bo wygląda naprawdę imponująco. Jest ciekawy, jest fajnym elementem miasta. Także odcinek od baszty do wejścia od strony Odry w tym roku najprawdopodobniej będzie zrobiony - opowiada prezes zoo Radosław Ratajszczak.
To może być jednak syzyfowa praca. Dobrym rozwiązaniem byłyby monitoring i dodatkowa ochrona. Na to jednak nie ma pieniędzy.
Dodajmy, że od zeszłego roku działają we Wrocławiu brygady, które mają na bieżąco sprawdzać mury i zamalowywać występujące na nich graffiti. Jednak w przypadku bazgrołów na malowidle nie jest to już takie proste.
Na szczęście nie cały mur został pobazgrany:
Więcej w materiale reportera Radia ESKA Wojtka Góralskiego: