Wałbrzyszanin wszedł na dach dziesięciopiętrowego budynku

i

Autor: Oliver Schauf/PD/wikimedia.org Wałbrzyszanin wszedł na dach dziesięciopiętrowego budynku

Biegał po balkonach jak Spiderman i wyrzucał meble przez okno

2016-11-03 14:13

Potrzeba było kilku radiowozów policji oraz straży pożarnej i pogotowia żeby okiełznać 39-latka. Funkcjonariusze podejrzewali, że mężczyzna jest psychicznie chory, ale, jak się okazuje, nic takiego mu nie dolega.

1 listopada około godziny 20.00 mężczyzna zaczął wyrzucać przez okno w mieszkaniu przy Kasztelańskiej na Podzamczu w Wałbrzychu różne przedmioty: meble, butelki. Wykrzykiwał wulgarne słowa. Drzwi do mieszkania były zamknięte, więc funkcjonariusze wezwali pogotowie i straż pożarną.

- Kiedy mężczyzna zauważył, że strażacy próbują wejść do mieszkania, zaczął wspinać się po balkonach na dach. 39-latek mieszka pod numerem siódmym, a w bloku jest dziesięć pięter, więc miał do pokonania kilka balkonów - opowiada Magdalena Korościk z wałbrzyskiej policji.

W kuchence znajdującej się w mieszkaniu był odkręcony gaz. W całym pomieszczeniu panowała straszna demolka.

Zasadzka

- Wezwaliśmy jeszcze jeden patrol. Część policjantów pobiegła na dach, część na dół. Kiedy wałbrzyszanin zobaczył, że na dachu są funkcjonariusze, zaczął uciekać po balkonach w dół i tam go zatrzymaliśmy - wyjaśnia Magdalena Korościk.

Wiadomo, że mężczyzna był pijany. Policjanci zawieźli go do szpitala psychiatrycznego. Lekarze uznali jednak, że 39-latek nie ma zaburzeń psychicznych. Mężczyzna wylądował więc w areszcie. Grożą mu trzy lata więzienia.

- Postawiono mu zarzuty spowodowania zagrożenia dla życia i zdrowia wielu osób oraz znieważenia funkcjonariuszy w trakcie wykonywania czynności służbowych - tłumaczy rzeczniczka włabrzyskiej policji.

Czytaj także: Pogotowie duszpasterskie, czyli ksiądz w maluchu mknie na sygnale do wiernych [ZDJĘCIA]