160 zwierząt miało iść pod nóż na uniwersytecie. Warchlaki, owce, króliki i kozy uratowane
Żywe zwierzęta miały służyć studentom z Wrocławia jako pomoce naukowe, uczący się weterynarii słuchacze Uniwersytetu Przyrodniczego mieli przeprowadzać na nich operacje jamy brzusznej, kończyn i oka. Dowiedziała się o tym Fundacja "Lex Nova" i pomysł ten udało się zablokować, dzięki czemu cierpienia uniknie aż 160 zwierząt - pisze wrocławskie wydanie "Gazety Wyborczej". Pod nóż w ramach nauki miały pójść warchlaki, owce, kozy i króliki. „Chirurgia nie jest nauką teoretyczną, w zakresie prowadzonych ćwiczeń praktycznych niezbędne jest umożliwienie wykonania zabiegów samodzielnie, na żywym pacjencie. Jest to warunkiem koniecznym dla odpowiedniego kształcenia, pozwala na nabycie umiejętności praktycznych, które następnie ulegać muszą doskonaleniu" - przekonywały władze uczelni.
"Doświadczenia na zwierzętach są szczególną sytuacją, gdy świadomie narażamy zwierzęta na ból i cierpienie"
Przedstawiciele fundacji odpowiadali, że zwierzęta wykorzystywane w taki sposób cierpią, a ponadto naukę można z powodzeniem prowadzić przy pomocy nowoczesnych, zaawansowanych fantomów. "Doświadczenia na zwierzętach są szczególną sytuacją, gdy świadomie narażamy zwierzęta na ból i cierpienie, czasem straszne cierpienie, dlatego powinniśmy wykorzystywać je w sytuacji, gdy jest to niezbędnie konieczne" – powiedziała w rozmowie z "Wyborczą" Izabela Kadłucka, prezes Fundacji „Lex Nova". Walka o zablokowanie nauki z użyciem żywych zwierząt trwała rok. Ostatecznie Krajowa Komisja Etyczna ds. Doświadczeń na Zwierzętach uznała, że przeprowadzenie zajęć na żywych organizmach nie jest niezbędne do zapewnienia odpowiedniej jakości kształcenia.