Niektórzy właściciele psów i kotów na Dolnym Śląsku potrafią być naprawdę okrutni.
- Trafiają się przeróżne przypadki. Od zwierząt, które były wsadzone do pralki i wyprane po oklejone taśmą klejącą papugi umierające w agonii z głodu i wymaziane w smole, pozostawione same sobie. Zwierzęta przywiązane do drzew. Niby taki standard, ale za każdym razem boli - tłumaczy Joanna Kleszcz, inspektor TOZ.
Możesz na jakiś czas zapewnić dom psu czy kotu
Towarzystwu brakuje pieniędzy na leczenie, ale też czegoś jeszcze:
- Niestety, jesteśmy przepełnieni. Każdy z nas ma po kilkanaście psów u siebie, wiec potrzebujemy domów tymczasowych. Będziemy zapewniać jedzenie, leczenie dla zwierząt - wyjaśnia Norbert Ziemlicki, wolontariusz TOZ.
W ubiegłym roku wolontariusze interweniowali tysiąc razy.
Są dobrzy ludzie
Mniej więcej miesiąc temu w internecie pojawił się apel TOZ z prośbą o pomoc Guzikowi. To pies, którego inspektorzy organizacji znaleźli trzymanego na metrowym łańcuchu przy budzie, bez odpowiedniego pożywienia i z ogromnym guzem wiszącym między łapami. Pomogli indywidualni darczyńcy, ale 800 złotych ofiarował Wrocławski Park Wodny i dzięki temu z powodzeniem udało się przeprowadzić operację usunięcia guza.
Wiele innych zwierząt będących pod opieką TOZ ciągle jeszcze czeka na wsparcie. Dane kontaktowe i numer konta znajdziecie na internetowej stronie organizacji.
Zobacz film reportera Radia ESKA Rafała Sterczyńskiego:
Posłuchaj materiału reportera Radia ESKA Rafała Sterczyńskiego: