W niedzielę (18 lipca) wybuchł pożar w jednym z budynków na terenie gminy Mirsk na Dolnym Śląsku. Niezamieszkały dom spłonął niemal doszczętnie. Policjanci szybko ustalili, że doszło do podpalenia, a właścicielka budynku jako głównego podejrzanego wskazała swojego brata. Zebrany przez policjantów materiał dowodowy potwierdził podejrzenia kobiety. 38-letni mieszkaniec powiatu lwóweckiego został zatrzymany i trafił do policyjnego aresztu. Mężczyzna usłyszał dwa zarzuty.
- Pierwszy dotyczył zniszczenia mienia poprzez podpalenie budynku, który został doszczętnie spalony - informuje mł. asp. Aleksandra Pieprzycka z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu. - Kolejny zarzut, którego okoliczności zostały ustalone w trakcie prowadzonego postępowania, dotyczył gróźb. 38-latek już wcześniej groził swojej siostrze pozbawieniem jej życia i zniszczeniem należącego do niej mienia.
Decyzją sądu 38-latek został aresztowany tymczasowo na 3 miesiące. Za zniszczenie mienia grozi mu 5 lat pozbawienia wolności, a za uporczywe nękanie, które wzbudziło realne poczucie zagrożenia, może trafić do więzienia nawet na 8 lat.