Urzędnicy przekonują, że wina leży po stronie spółki, która nie chce podpisać się pod warunkami, które sama wcześniej zaproponowała.
Polecany artykuł:
- Przyszło pismo: 49 milionów złotych na 2017 rok. My akceptujemy. Proponujemy dodatkowo jeszcze żeby umowa była trzyletnia. Pozostaje tylko podpis z drugiej strony - tłumaczy wicemarszałek Jerzy Michalak.
Bez umowy, bez podwyżek, rozważają strajk
Jeśli umowa nie zostanie podpisana, ucierpią pasażerowie. Kolejarze zapowiadają bowiem strajk. Ich zdaniem Urząd Marszałkowski dyskryminuje Przewozy Regionalne, aby polepszyć pozycję własnej spółki, czyli Kolei Dolnośląskich.
- To ten Urząd Marszałkowski nie zgadzał się nawet na restrukturyzację tej firmy. Nasi pracownicy do końca 2018 roku nie mogą dostać podwyżek. Jesteśmy dyskryminowani kosztem spółki, która na tym terenie ma Urząd Marszałkowski - ocenia Wiesław Natanek z kolejarskiej Solidarności.
Władze Przewozów Regionalnych starają się jednak uspokoić pasażerów.
- Nie przestaniemy jeździć. Tego po prostu na ten moment nie planujemy i takiego zagrożenia nie widzę - zapewnia Andrzej Piech z Przewozów Regionalnych.
Co strajk będzie oznaczał dla pasażerów?
Gdyby jednak do strajku doszło, to pociągi państwowego przewoźnika mogą zniknąć z torów już za dwa tygodnie. Urząd Marszałkowski przyznaje, że taka sytuacja oznaczałaby ogromny paraliż dla podróżnych, bowiem Koleje Dolnośląskie nie dałyby rady obsłużyć połączeń obsługiwanych przez Przewozy Regionalne.
Zobacz film reportera Radia ESKA Damiana Bonarka:
Posłuchaj materiału reportera Radia ESKA Damiana Bonarka: