ZOBACZ TO WIDEO:
Zdaniem Sądu postępowanie pierwszoinstancyjne zostało przeprowadzony prawidłowo. Wszystkie dowody w tej sprawie zostały poddane wnikliwej analizie i należycie ocenione.
Sąd podkreślił również że wprowadzenie jasnych i jednoznacznych zasad BHP należy do pracodawcy. Jego zadaniem jest także stworzenie takich warunków pracy, aby nie dochodziło do wypadków. Tego zabrakło w incydencie sprzed 3 lat.
Sąd zarzucił wrocławskiemu zoo niewprowadzenie zabezpieczeń elektrycznych które eliminowałyby błąd ludzki, przez uniemożliwienie wejścia do klatki, gdy otwarte są zasuwy zabezpieczające zwierzęta. W instrukcji jest zawarty punkt, który mówi że pracownik może wejść na wybieg, tylko gdy sam upewni się że nie ma tam zwierząt.
Polecany artykuł:
Obrona nie ukrywa że jest szczęśliwa i wydaje jej się że takiego wyroku oczekiwał ich klient.
- Jako człowiek, mam świadomość, że dwie osoby, czy tak, czy tak, są bardzo skrzywdzone. Żona ofiary i mój klient. W jego pamięci ta sprawa na pewno zostanie na zawsze - mówił obrońca Sławomir Krześ.
Dodaje on że sprawą pracodawcy powinna zająć się Państwowa Inspekcja Pracy.
>>> "Znalazłam to w miejskim autobusie". Policjanci nie uwierzyli 27-letniej wrocławiance
Prokuratura respektuje prawomocny wyrok sądu, lecz zapewniają że nie ustaną w staraniach, aby zadośćuczynić poczuciu sprawiedliwości żony zmarłego. Wskazanie prze sędziego pracodawcy jako winnego jest niemałą wskazówką i zapewnia, że jeśli będzie taka możliwość to ją wykorzystają.
Więcej w materiale reportera Radia ESKA Krzysztofa Staszkiewicza: