Koronawirus

i

Autor: Darco Stojanovic, www.pixabay.com Zdjęcie ilustracyjne

Koronawirus we Wrocławiu? Dwie osoby z objawami choroby trafiły do szpitala! [NOWE FAKTY]

2020-01-31 9:27

Dwie osoby z podejrzeniem zakażenia koronawirusem z Chin trafiły w czwartek (30 stycznia) do szpitala przy ul. Koszarowej we Wrocławiu. Najpierw do szpitala zgłosił się 31-letni Chińczyk, który wrócił niedawno z Wuhan, a przed wieczorem prosto z lotniska przywieziony został 43-letni Polak, który przyleciał z Szanghaju. Obaj zostali umieszczeni w izolatce.

Dwie osoby z objawami grypopodobnymi, charakterystycznymi da koronawirusa, trafiły w czwartek do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. J. Gromkowskiego przy ul. Koszarowej we Wrocławiu. Ponieważ obaj mężczyźni wrócili niedawno z Chin, gdzie rozprzestrzenia się groźny koronawirus 2019-nCoV, diagnozowani są pod kątem zarażenia właśnie tą chorobą.

Jako pierwszy do wrocławskiego szpitala zgłosił się 31-letni Chińczyk. Jak informuje Gazeta Wrocławska, mężczyzna wrócił niedawno z Wuhan, a więc z miejsca, skąd rozprzestrzenia się epidemia koronawirusa. Do szpitala zgłosił się, ponieważ źle się poczuł. 31-latek został umieszczony w izolatce i objęty obserwacją. Pobrane od niego próbki przekazano do laboratorium do szczegółowego zbadania. Wkrótce będą znane wyniki.

W czwartek po południu do wrocławskiego szpitala prosto z lotniska przywieziono 43-letniego mężczyznę z objawami grypopodobnymi, który przyleciał z Szanghaju. On również trafił do izolatki. Mężczyźnie pobrano krew do badań, które wyjaśnią czy to zwykła grypa czy koronawirus.

- Obaj pacjenci są w stanie ogólnie bardzo dobrym, w tej chwili w ogóle nie gorączkują, nie prezentują objawów klinicznych, nie wymagają leczenia, są tylko i wyłącznie izolowani i oczekujemy na wyniki badań, mam nadzieję, wykluczające zakażenie - mówi dr Grzegorz Madej, ordynator oddziału zakaźnego szpitala przy ul. Koszarowej we Wrocławiu.

Prof Krzysztof Simon, konsultant wojewódzki ds. zakaźnych, uspokaja, że na razie nie grozi nam epidemia i osoby, które nie były ostatnio w Chinach, powinny zachować spokój i w razie stwierdzenia objawów grypopodobnych powinny spokojnie udać się do lekarza pierwszego kontaktu, gdyż zarażenie groźnym koronawirusem jest bardzo mało prawdopodobne. 

- Koronawirusy są obecne na całym świecie, są odpowiedzialne za zwykłą chorobę przeziębieniową, na którą zazwyczaj się nie umiera - tłumaczy prof Krzysztof Simon. - Epidemia wybuchła szczególnie agresywnym szczepem w Chinach i okolicach. Śmiertelność nie jest taka duża - ok. 2-3 proc. Umierają ludzie starsi, kobiety w ciąży i obciążeni innymi chorobami. W Europie i na świecie poza Chinami nikt nie umarł. Choroba szerzy się drogą kropelkową, ewentualnie drogą brudnych rąk, jak wszystkie tego rodzaju schorzenia.

Liczba osób zarażonych koronawirusem 2019-nCoV wciąż rośnie. W piątek rano (31 stycznia) stwierdzono już prawie 9,8 tys. przypadków zachorowań. W dalszym ciągu zdecydowana większość przypadków zakażenia wirusem występuje w Chinach (blisko 9,7 tys. chorych). Rośnie też liczba zgonów spowodowanych tą chorobą. Do piątkowego poranka w wyniku zakażenia koronawirusem zmarło 213 osób. Wszystkie przypadki śmiertelne odnotowano w Chinach.

Koronawirus na razie powoli rozprzestrzenia się poza Chinami. Do 31 stycznia w Europie potwierdzono 12 przypadków zarażenia tą chorobą - 5 we Francji, 4 w Niemczech, 2 we Włoszech i 1 w Finlandii.