Lubin. 3-miesięczny Gabryś zmarł na sepsę. Rodzice winią lekarzy
Sepsa spowodowana inwazyjną chorobą meningokokową to według ustaleń dziennikarzy "Interwencji" emitowanej na antenie Polsatu przyczyna śmierci 3-miesięcznego Gabrysia. Chłopiec trafił do Regionalnego Centrum Zdrowia w Lubinie z gorączką 24 listopada ub.r., ale po upływie nocy jego stan się pogorszył. Zdaniem rodziców niemowlaka lekarze nie zrobili wszystkiego, by zapobiec nieszczęściu. Jego mama pierwsze niepokojące objawy spostrzegła już w domu, gdy zakończyła kąpiel dziecka. Gabryś bardzo płakał, więc rodzice zabrali go do szpitala. Po badaniach chłopiec usnął, a jego rodzice razem z nim, bo dostali na miejscu pokój.
Nad ranem kobieta zauważyła, że w pachwinie synka pojawił się "duży krwawy wylew", więc wezwała pomoc. Niepokojące ślady pokryły wkrótce również inne miejsca na ciele chłopca, ale pielęgniarka miała powiedzieć, że "dzieci z sepsą tak mają". Rodzicom niemowlaka nie podobało się również zachowanie lekarzy.
- Uważam, że zostawiając dziecko trzymiesięczne samo przez całą noc, bez wizyty lekarza, bez obserwacji, bez monitorowania, to jest jak morderstwo. I tak nie powinno być - powiedział "Interwencji" ojciec Gabrysia.
Prokuratura Rejonowa w Lubinie wszczęła w tej sprawie śledztwo, ale bada nie tylko odpowiedzialność lekarzy w związku ze śmiercią chłopca, ale również to, czy do zakażenia dziecka mogło dojść w szpitalu. Z kolei wewnętrzne postępowanie wyjaśniające, która wszczęła sama placówka, nie wykazało, by doszło do błędów w pracy personelu medycznego. Mama Gabrysia już dwa razy zachodziła wcześniej w ciążę, ale za każdym razem kończyła się ona poronieniem.
