Monika zniknęła, gdy poszła z dziadkami i ojcem do apteki. Dziadkowie weszli do apteki, a wtedy zniknął nie tylko bobas, ale też ojciec dziecka. Robert B. trafił przed oblicze sądu po kilkunastu latach ukrywania się w Austrii. Nie przyznał się do winy. Mówił, że zabił dziecko i wskazał miejsce, gdzie zakopał ciało. Niczego tam nie odnaleziono. Potem zapewniał, że oddał Monikę bezdzietnej rodzinie albo sprzedał na organy. Sąd uznał go winnym. Siedzi w więzieniu do dziś.
Tymczasem po 26 latach do matki Moniki odezwała się kobieta z USA. Powiedziała, że chyba jest jej córką. Ma 27 lat. Wiek pasuje. Kobieta była adoptowana, gdy była bardzo mała.
Niedawno dowiedziała się, że jest z pochodzenia Polką. W internecie szukała pomocy. Trafiła do Natalii Brand, która prowadzi stronę „Zaginęła, zaginął”. Amerykanka rozpoznała siebie na portrecie pokazującym, jak mogłaby wyglądać jako dorosła osoba.
- Interpol zwrócił się do nas z prośbą o sprawdzenie sprawy. Funkcjonariusze skontaktowali się z kobietą. Materiał genetyczny zostanie pobrany zarówno od tej kobiety, jak i od legnickiej rodziny. Mama zaginionej dziewczynki przebywa poza granicami Polski. Czekamy, aż wróci do kraju – mówi Jagoda Ekiert z legnickiej policji.
- Badania DNA wszystko wyjaśnią – powiedziała nam matka dziewczynki, pani Magdalena.
Kobieta podkreśla też, że jeśli Monika jest jej córką, to oszaleje z radości.
- Nie miałam nic wspólnego z porwaniem, o co mnie często ludzie oskarżają – dodaje legniczanka.
Nieco szczegółów zdradza babcia dziewczynki, pani Julia.
- Chyba została sprzedana, słyszałam, że po porwaniu trafiła na Ukrainę, a stamtąd poleciała dalej i ostatecznie znalazła się w Stanach. Mam nadzieję, że to jest Monisia. Cały czas czułam, że ona żyje. Modlę się, żeby to się dobrze skończyło – mówi nam pani Julia.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj