Mieszkańcy Wrocławia przeżywają kolejowy koszmar. Ci, którzy jadą pociągiem do pracy na ósmą, jadą w wagonach jak sardynki
"Ludzie jeżdżą jak sardynki, dosłownie „wisimy na drzwiach”, czasami stoimy tak po 30 minut, bo ten elektryczny skład złożony jest z 3 wagonów" - opowiada radiu ESKA pan Adam, który codziennie dojeżdża do pracy z Wrocławia Psie Pole do Wrocławia Mikołajów. Mieszkańcy stolicy Dolnego Śląska i okolic alarmują, że przeżywają od pewnego czasu kolejowy koszmar. Pasażerowie są wściekli przez zmianę rozkładu pociągów we Wrocławiu. Rozkład jazdy został zmieniony tak, że jeden z najbardziej obleganych dotąd składów dojeżdża do Psiego Pola już po 8. rano i zdesperowani ludzie muszą korzystać z wcześniejszych połączeń, już i tak obleganych.
Rzecznik Kolei Dolnośląskich tłumaczy, że to inny przewoźnik zlikwidował połączenie i powstała luka. Od marca ma być lepiej, a może i wcześniej
"Od ostatniej korekty rozkładu w godzinach 7:30 do 8:00 na trasie od Wrocław-Psie Pole do stacji Mikołajów brakuje pociągów. Wielu podróżnych korzystało wcześniej z tych pociągów na Psim Polu i Nadodrzu, aby jeszcze przed 8:00 znaleźć się na Mikołajowie albo na Dworcu Głównym. Teraz musimy wyjeżdżać kilkadziesiąt minut wcześniej, jakby tego było mało, ostatni pociąg Kolei Dolnośląskich Szczupak z Milicza do Jelcza - Laskowic na odcinku od Psiego Pola jest wypchany po brzegi" - relacjonuje ESCE pan Adam. Ścisk i tłok na trasie Psie Pole - Nadodrze - Mikołajów - Wrocław Główny to teraz codzienność ludzi jadących do pracy czy szkoły. Rzecznik Kolei Dolnośląskich tłumaczy, że to inny przewoźnik zlikwidował połączenie i powstała luka, a nowy rozkład będzie gotowy w marcu. "Ponadto nasi projektanci rozkładów jazdy cały czas analizują, czy przed marcem uda się zrealizować połączenie Milicz - Wrocław Główny pojazdem pięcioczłonowym" – mówi Radiu Eska Bartłomiej Rodak, rzecznik prasowy Kolei Dolnośląskich.