Mieszkańcy Świdnicy duszą się od odoru. Nie da się oddychać. Winna jest fabryka?

i

Autor: jwvein /pixabay.com Mieszkańcy Świdnicy duszą się od odoru. "Nie da się oddychać". Winna jest fabryka? / zdjęcie ilustracyjne

Dramat mieszkańców

Mieszkańcy Świdnicy duszą się od odoru. "Nie da się oddychać". Winna jest fabryka?

2022-11-30 20:54

W Świdnicy od 3 lat mieszkańcy mają problem z ogromnym, duszącym odorem. Winą obarczają jeden z zakładów produkcyjnych. Prokurator postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i na miejsce ściągnął drony za pomocą których zbadano jakość powietrza tuż nad kominami zakładu.

W programie "Uwaga!" TVN przedstawiono problem mieszkańców Świdnicy, którzy od 3 lat walczą z odorem utrudniającym życie. Winą za ten stan rzeczy obarczają zakład produkujący włókninę termoizolacyjną i dźwiękochłonną do produkcji detali samochodowych.

- To jest jakaś trucizna, która powoduje, że lecą mi łzy z oczu. Nie jestem w stanie normalnie oddychać – opowiada pani Alicja w "Uwadze" - Mieszkam w okolicy tego zakładu. Jest tutaj nasz miejski ośrodek sportu, gdzie trenuje wiele dzieci. Jeśli wtedy zakład uruchamia produkcję, odór idzie z wiatrem.

- To kwaśny, duszący dym. Kilka lat temu zaczęło się nasilać. Duszący odór, którym nie da się oddychać – dodaje pan Łukasz.

Mieszkańcy opowiadają o prawdziwym horrorze. Boją się o swoje zdrowie.

- Weszłam na działkę, poczułam swąd palonego plastiku. Powiedziałam mężowi, że chyba nie dam rady i zemdlałam – wspomina w rozmowie z reporterką "Uwagi" pani Elżbieta I dodaje: - W ciągu pięciu lat wysłałam wiele pism do szeregu instytucji, m.in. do sanepidu, WIOŚ-u, GIOŚ-u czy starostwa powiatowego. Bez rezultatu.

W sprawie głos zabrał również Edward Świątkowski, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Świdnicy.

- Z przeprowadzonych wśród mieszkańców ankiet wynika, że te wyziewy bardzo negatywnie wpływają na komfort życia mieszkańców. U wielu powstały jakieś dolegliwości chorobowe.

Emisję pyłów i gazów badał wojewódzki inspektorat ochrony środowiska.

- Nie znaleźliśmy, w procesach prowadzonych przez zakład źródła odoru. Jeśli dostajemy takie wyniki od akredytowanego laboratorium, nie mamy podstaw sądzić, że jest inaczej – tłumaczy w programie Beata Merenda, rzecznik prasowy WIOŚ we Wrocławiu w programie.

Odór w Świdnicy. Prokurator sprowadził drony

Sprawę w swoje ręce postanowił wziąć prokurator Robert Netczuk, który przesłuchał kilkudziesięciu mieszkańców i postanowił zbadać skład chemiczny substancji za pomocą dronów.

- Spodobała mi się ta metoda, bo osoba kontrolowana nie ma możliwości utrudniania przebiegu czynności – podkreślał.

Jak wynika z programu, pomiary te wykazały, że wielokrotnie przekroczone zostały normy cyjanowodoru, chlorowodoru tlenku azotu i amoniaku.

- Na wyniki badania czekaliśmy około trzy miesiące. Biegły toksykolog potwierdził, że stężenia na tym terenie wyczerpują znaczenia doprowadzenia do rozprzestrzenienia się substancji toksycznej i duszącej – mówi prokurator Netczuk w "Uwadze".

Reporterka "Uwagi" spotkała się z przedstawicielami firmy.

- Ta opinia jest dla zakładu bardzo korzystna. W pierwszym wniosku podsumowującym biegli stwierdzili, że firma nie narusza zapisów decyzji środowiskowej, są one małoznaczące i nie powodują zwiększonego oddziaływania zakładu na powietrze atmosferyczne – słyszymy w programie - Biegły toksykolog przyjął a priori, że takie stężenia utrzymują się w powietrzu przez trzy lata. Dron latał trzy razy po 10 minut. Przez cztery milisekundy stwierdził przekroczenia norm. To w żaden sposób nie dowodzi, iż źródłem nieprzyjemności zapachowych jest nasza firma. Biegły nie ujął w analizie tła.

Ekipa "Uwagi" została zaproszona do zakładu, gdzie zaczynają się zmiany na liniach produkcyjnych, zapowiedziano też kolejne inwestycje. Akt oskarżenia został złożony do sądu w sierpniu tego roku. Nie ma jeszcze terminu rozprawy. Mieszkańcy Świdnicy prowadzą zbiórkę "Mamy dość trującego smrodu" dla prawnika, który będzie ich reprezentował przed sądem.

Auto kobiety stoi w poprzek drogi. Nic nie można zrobić?