Wrocławscy sportowcy trenują niemal cały rok, aby być w formie. Muszą też trzymać linię, dlatego święta i stoły uginające się od jedzenia to wielka próba dla ich silnej woli. Czy sportowcy mogą się wtedy tylko ślinić na widok świątecznych przysmaków?
Polecany artykuł:
Okazuje się że nie! Wrocławscy sportowcy, co prawda, nie obżerają się, ale też nie zaciskają pasa. Oni też są ludźmi, a kilogramy, które im przybędą, po prostu spalą podczas następnych treningów.
- Święta są po to, żeby troszkę złamać tę barierę w trakcie sezonu i ja na przykład kosztuję wszystkich rzeczy, które są na stole. To są trzy dni świąteczne, w które można sobie na więcej pozwolić i tak samo jest w moim przypadku, że na pewno się nie pilnuję. To jest na pewno fajne, bo raz do roku można sobie pozwolić na więcej - mówi kapitan WKS Śląska Wrocław, Maciej Robak.
>>> Silosy na Popowicach wyburzone! Zobaczcie nagranie! [WIDEO, ZDJĘCIA]
- Jeśli chodzi o moją dietę, to oczywiście, mogę sobie poszaleć. Ważę trochę mało jak na zawodnika. Wydaje mi się, że trochę pojem w te święta, powinienem przytyć. Trener też tego ode mnie wymaga, ale oczywiście to będzie bardziej jedzenie zdrowego typu. Z tego później będę pracował na siłowni, biegał, więc wydaje mi się, że to jednak jakoś zaprocentuje - tłumaczy Kuba Musiał, koszykarz FutureNet-u Śląska Wrocław.