- Wczoraj miałam pierwszą styczność z policją, nic groźnego i nic nikomu się nie stało [...], wieczorem wchodzę na messenger'a i widzę to... - wątek niepokojących tendencji wśród polskich policjantów został niedawno podniesiony na Twitterze. Kobiety zaczęły dzielić się screenami wiadomości, które otrzymywały po przeprowadzonej wcześniej interwencji. W skrócie proces wyglądał tak, że policjanci zatrzymywali samochód bez świateł, kierowcę bez pasów, czy młodzież "pod wpływem" - wykonując rutynowe obowiązki - po czym wypisywali do wybranych kobiet, których dane personalne zdobyli podczas przeprowadzanych czynności.
"Następnym razem Pani Paulina uważaj, bo nie będę prosić kolegi, żeby Cię pouczył", "I jak, pokonała gastrofazę?", "Jak taka fajna laska nigdy nie miała chłopaka?", "Na serio zainteresowania kobiety?" - to tylko część z udostępnionych w sieci wiadomości. I one wszystkie łamią prawo.
Policjanci łamią prawo, wypisując do wybranych kobiet po interwencjach. Co na to komenda główna?
Mundurowi nie mogą wykorzystywać swojego zawodu do celów prywatnych (art. 132 ust. 1 ustawy o Policji, § 12), a tym bardziej wykorzystywać do tych celów informacji zdobytych w trakcie pełnienia służby. Martwy przepis? Nawet jeśli, to skalę problemu trudno oszacować. Insp. Mariusz Ciarka, rzecznik prasowy komendanta głównego policji, odnosząc się do pytań "Super Expressu" wskazuje, że system reagowania w przypadku podobnych patologii wynika wprost z ustawy o policji. Jeżeli etyka zawodowa jest łamana, policjant odpowiada dyscyplinarnie. Ale to mało, bo nie od dziś wiadomo, że za krzywdę odpowiedzialny jest także ten, kto widzi, choć nie bierze udziału. I policyjne przepisy to regulują.
Zasady formułują wymagania do wszystkich policjantów, bez względu na rangę, czy pełnioną funkcję. W § 23 wskazano, że policjant powinien dbać o społeczny wizerunek Policji jako formacji, w której służy i podejmować działania służące budowaniu zaufania do niej, i dalej w § 24 określono, że policjant nie powinien akceptować, tolerować ani lekceważyć zachowań policjantów naruszających prawo lub zasady etyki zawodowej.
Czyli w praktyce powinność reagowania jest z gruntu nałożona na policjantów, którzy mają świadomość nieprawidłowości. - Zatem zgodnie z cytowanymi zapisami, zarówno policjantowi wykorzystującemu do celów prywatnych informacje pozyskane w toku realizacji czynności służbowych oraz innym funkcjonariuszom, którzy posiadają wiedzę na temat opisanego deliktu i nie podejmą w tym zakresie działań zaradczych może grozić odpowiedzialność dyscyplinarna [...] - tłumaczy nam Ciarka.
Policjant do mnie pisze. Co robić?
Choć więc skala nieprawidłowości pozostaje zagadką, sposób działania jest prosty. Jeżeli po przeprowadzonej interwencji, podczas której przekażemy policjantowi nasze dane, ten wykorzysta je w sposób opisywany przez użytkowniczki Twittera - zachowanie mundurowego należy zgłosić do "odpowiedniego organu", czyli jednostce policji, prokuraturze, lub sądowi.
Należy też uściślić, że kobiety dotknięte problemem zgłaszały podobne zachowania nie tylko ze strony policjantów, a niemal wszystkich pracowników, którzy z racji wykonywanego zawodu mają dostęp do danych osobowych - dostawców, pracowników banków itd.