Jego kanał na Youtube obserwuje ponad 750 tys. subskrybentów. Nic więc dziwnego, że odzew na jego wpis był tak ogromny. Serafin Pęzioł jakiś czas temu zamówił w restauracji tatara. Opisał ją później na Facebooku twierdząc, że tatar, który zamówił nieświeży. Nawoływał we wpisie o bojkotowanie tej restauracji. Kiedy ponownie udał się do Ambasady usłyszał, że nie zostanie obsłużony.
"Na starcie proszę o udostępnienie... Pisze tego posta z ogromną przykrością, ale wydarzyła się sytuacja, obok której nie mogę przejść obojętnie... Pub, w którym spędzałem każdy wieczór, bezczelnie wyprosił mnie na zewnątrz. Wiecie dlaczego? W któryś poniedziałek wcześniej, przyszedłem zjeść tam tatara, zamówiłem jak zawsze z uśmiechem na ustach i z myślą, że będzie świeży i pachnący, dostałem natomiast brązowe mięso, które cuchnęło na pół kilometra. Mówiąc obsłudze, ze to mięso jest chyba z piątku lub soboty i ze podając to klientom robią z siebie debili, nazwali mnie osobą, która niszczy ich opinie o lokalu". Youtuber cały wpis zatytułował: "Prawie chcieli mnie zabić".
Ludzie masowo zaczęli obrażać restaurację i właścicieli. Reakcja była tak duża, że restauracja zdecydowała się zgłosić tę sprawę na policję. Restauracja wydala również oświadczenie w tej sprawie: "Nie życzymy sobie, nachalnego, uporczywego kontaktu osób, które zostały do tego podżegnięte przez Pana Serafina Pęzioł. Informujemy, że wszystkie przypadki uporczywego nękania będziemy zgłaszać organom ścigania. Ambasada Wódka Bar". Pod wpisami rozgorzała prawdziwa dyskusja. Sprawę opisał portal InnPoland.pl