31-letni Maciej Z. trafił do szpitala w Bolesławcu we wrześniu 2016 roku, po tym jak napił sie wody z półlitrowej butelki Żywiec Zdrój. Mężczyzna miał poparzony przełyk. Zeznał, że wyciągnął dwie butelki wody ze zgrzewki, która była oryginalnie zamknięta. Wodę kupił wcześniej jego ojciec w hurtowni Techbol w Bolesławcu. Ratownik medyczny, który zabierał Macieja Z. do szpitala opowiadał, że z dwóch otwartych butelek śmierdziało.
Na zlecenie prokuratury zbadano wszystkie butelki ze zgrzewki, sprawdzono hurtownię Bolesławcu oraz tę w Jeleniej Górze, skąd przywieziono wodę do Bolesławca.
Co było w wodzie?
- Z ekspertyzy toksykologicznej specjalistów z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie wynika, że w butelce z etykietą ,,Żywioł Żywiec Zdrój” mocno gazowany o numerze seryjnym S: 20.04/11:04/3/1, z której niewielką część cieczy miał spożyć Maciej Z. znajduje się substancja w postaci: ftalanu dimetylu (39,8% w/w), nadtlenku metyloetyloketonu oraz w niewielkich ilościach metyloetyloketonu. Z opinii tej wynika również, iż skład tej cieczy był bardzo podobny do preparatu do utwardzania żywicy (Butanox M50), którego próbkę zabezpieczono w zakładzie produkcyjnym ojca pokrzywdzonego, w którym to produkowane są laminaty. Butanox M 50 jest stosowany w procesie produkcyjnym. Nadto ustalono, że ftalan dimetylu nie jest wykorzystywany do produkcji butelek - opowiada Violetta Niziołek z Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze.
W hurtowni nie znaleziono preparatu Butanox M50 oraz M60 czy innych szkodliwych substancji, które wykryto w wodzie. Odkryto je za to w firmie Eugeniusza Z., ojca Macieja Z. To Eugeniusz Z. kupił zgrzewkę wody. Jednak, jak zeznał, przyniósł ją od razu do domu i zostawił w holu.
Dlaczego śledztwo umorzono?
Śledczy stwierdzili, że na podstawie dotychczasowych ustaleń nie się stwierdzić jak szkodliwa substancja znalazła się w wodzie. Nie ma dowodów na to, że dostała się do płynu w hurtowniach w Bolesławcu czy w Jeleniej Górze albo w zakładzie produkcyjnym w Mirosławcu.
- Nadto czynności te nie pozwoliły na uzasadnione potwierdzenie tezy, iżby obrażenia stwierdzone u pokrzywdzonego wynikające z kontaktu tej substancji z błoną śluzową gardła i jamy ustnej Macieja Z. zostały spowodowane poprzez zawinione działanie lub zaniechanie innej osoby lub osób - dodaje Violetta Niziołek.
- Jakość i bezpieczeństwo produktów Żywiec Zdrój została po raz kolejny potwierdzona, co ma dla nas fundamentalne znaczenie - komentuje Martyna Węgrzyn, rzeczniczka prasowa rzecznik prasowy firmy Żywiec Zdrój S.A.
31-latek był na amfetaminie
Maciej Z. zaprzeczył by brał jakiekolwiek substancje odurzające czy psychoaktywne leki. Jednak jak pokazały badania krwi, wykonane dzień po tym jak trafił do szpitala, miał we krwi amfetaminę i metaamfetaminę.
Decyzja o umorzeniu postępowania nie jest prawmocna.