Do pierwszego wypadku -z udziałem pociągu - doszło wczoraj po południu przy wiadukcie kolejowym na ulicy Reymonta w Boguszowie-Gorcach pod Wałbrzychem. Jak się okazało, 18-latka jechała za szybko, straciła panowanie nad autem, wypadła z drogi i stoczyła się ze skarpy na torowisko.
Dziewczynie i 22-letniemu mężczyźnie udało się uciec z rozbitego auta niemal w ostatniej chwili. Chwilę później, samochód został staranowany przez rozpędzony pociąg. Lokomotywa ciągnęła wrak przez kilkadziesiąt metrów. Auto zatrzymało się dopiero na słupie trakcyjnym. Młodzi ludzie trafili trafili do szpitala, ale ich życiu nic nie zagraża. Jak relacjonowali strażacy, 18-latka niedawno odebrała prawo jazdy.
Auto spadło pod pociąg pasażerski jadący z Wrocławia do Szklarskiej Poręby. Do późnego wieczora ruch na tej trasie odbywał się jednym torem. Teraz już pociągi kursują normalnie.
Śmierć kobiety w busie zmiażdżonym przez tira
Niemal w tym samym czasie, w którym doszło do wypadku w Boguszowie-Gorcach, na drodze krajowej numer 36 w Miłosnej samochód ciężarowy zderzył się z busem. Pasażerka busa zginęła na miejscu. Jak się później okazało kierowca busa był nietrzeźwy, miał ponad pół promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
Jak wynika z ustaleń policji, kierowca busa z niewyjaśnionych przyczyn zjechał na przeciwległy pas ruchu i zderzył się z ciężarówką. On i ranny kierowca tira, trafili do szpitala w Legnicy.