Dariusz Nowaczyński, lokalny działacz PiS ze Świdnicy, na co dzień trudni się robieniem zdjęć. I to właśnie fotografie okazały się przepustką do szczepienia. Bo mężczyzna współpracował z wałbrzyską izbą pielęgniarek i położnych – czasami robił dla nich zdjęcia.
To wystarczyło, aby znalazł się na liście grupy 0 (m.in. lekarze, pielęgniarki), którą izba przekazała do szpitala Latawiec w Świdnicy organizującego szczepienia, a które koordynuje Luiza Nowaczyńska.
Lokalny polityk został zaszczepiony, zanim zastrzyk dostali lekarze czy seniorzy. Uważa jednak, że nic się nie stało, co potwierdził w krótkiej rozmowie z „SE”. Również jego żona Luiza zapewnia w oświadczeniu, że Dariusz Nowaczyński dostał szczepionkę, bo był zgłoszony przez izbę, a nie dlatego, że jest jej mężem. Według radnej i zarazem koordynatorki szczepień wszystko było w jak najlepszym porządku i nie ma co wyciągać wniosków, że mężczyzna został zaszczepiony dzięki jakimś układom.
Sprawę wyjaśnia Narodowy Fundusz Zdrowia. Ma sprawdzić, czy podczas tworzenia listy szczepień nie doszło do nadużyć. – Na pewno doszło do obrzydliwej niegodziwości – komentuje Piotr Fedorowicz, starosta świdnicki, zwierzchnik szpitala. – Przecież ten pan nie jest pracownikiem medycznym. Zajął miejsce tym, którzy potrzebowali szczepionki. Wstyd.
Nie dość, że Nowaczyński nie jest pracownikiem medycznym, to nawet nie jest przykładnym obywatelem. To zwykły pirat drogowy, w dodatku skazany przez sąd! Mężczyzna najpierw stracił prawo jazdy za punkty. Miał wyrobić dokument na nowo. Jednak gwizdał na to i przez lata jeździł bez uprawnień. W końcu jednak wpadł i sąd ukarał go grzywną. Takie występki nie przeszkadzają mu w robieniu samorządowej kariery. Niedawno został zatrudniony w urzędzie w Boguszowie-Gorcach, miejscowości, w której rządzi PiS-owski komisarz. Zajmuje się tam promocją.