Do tej pory klinika onkologii dziecięcej zlokalizowana była w starym, poniemieckim budynku. - Pękające rury, zacieki, brak klimatyzacji, zagrzybione mury od wielu lat stanowiły zagrożenie dla procesu leczenia. Poza tym w niezwykle ciasnych i wąskich salach brakowało miejsca dla mam naszych małych pacjentów – tłumaczy kierownik placówki, prof. Alicja Chybicka.
- Warunki już były fatalne i to nie tylko dla dzieci, ale także dla lekarzy – opowiada pani Beata, mama Kamila – małego pacjenta starego szpitala.
- Trzeba było w obskurnych często warunkach, pod ziemią, gdzie nie dochodziło słońce. Cmentarz naprzeciwko też budził takie mieszane uczucia – dodaje pani Bernadetta, mama Kuby.
Zobacz nowy szpital:
Przylądek Nadziei ma być przyjazny dzieciom
Teraz maluchy trafią do zupełnie innego miejsca, nowoczesnego, pięknego i przyjaznego. Budynek jest przeszklony, wnętrza są słoneczne, a ściany pomalowane jasnymi farbami i ozdobione grafikami, przygotowanymi przez artystów z wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych.
Najważniejsze jest jednak to, że w tej nowoczesnej klinice lekarze będą mogli leczyć małych pacjentów na najwyższym światowym poziomie.
- Tu jest wszystko, 76 łóżek. Jest oddział przeszczepowy, oddział poprzeszczepowy. Jest hotel dla rodziców. W każdym pokoju jest łazienka. To jest naprawdę klinika na miarę nawet XXII wieku – mówi Martyna Wojciechowska, ambasadorka fundacji "Na Ratunek Dzieciom z Chorobą Nowotworową".
Przyjmą więcej pacjentów
Przylądek Nadziei jest położony przy Borowskiej i połączony ze szpitalem Uniwersyteckim podziemnym korytarzem, by ułatwić transport małych pacjentów.
- Takie dobre warunki pozwolą nam przyjmować o wiele więcej dzieci. Co najmniej 30 procent więcej możemy ich przyjąć spokojnie – cieszy się kierownik placówki, prof. Alicja Chybicka.
Przylądek Nadziei powstał dzięki wspólnej inicjatywie Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu i Fundacji "Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową". Budowa szpitala kosztowała ponad 100 milionów złotych.
Posłuchaj materiału reportera Radia ESKA, Marcina Janiszewskiego: