Tajemnicza śmierć

i

Autor: Shutterstock, archiwum prywatne

Tajemnicza śmierć w zamkowej baszcie. Odłączył się od wycieczki, ciało znaleziono kilka dni później

2022-06-07 11:26

50-letni mieszkaniec Gdyni w tajemniczych okolicznościach zginął w zamku Marianny Orańskiej w Kamieńcu Ząbkowickim na Dolnym Śląsku. Sławomir S. początkowo zwiedzał obiekt wraz z wycieczką. Ale nagle odłączył się od niej i wszedł do komnat, które nie są przeznaczone do zwiedzania. To, co wydarzyło się później, jest zdumiewające, ale i niestety bardzo tragiczne.

Zamek, a w zasadzie neogotycki pałac, to XIX-wieczna budowla, która dominuje nad Kamieńcem Ząbkowickim. Inwestorką była Marianna Orańska, niderlandzka królewna, żona pruskiego księcia Albrechta. Arystokratka dała się poznać jako osoba wybitna, podchodząca w sposób niekonwencjonalny do zagadnień społecznych i ekonomicznych. Jest to jedna z najbardziej wyrazistych postaci w historii tej części Dolnego Śląska.

Dziś jednak to nie słynna fundatorka sprawia, że wielu osobom na hasło "pałac w Kamieńcu" szybciej bije serce.

A to dlatego, że pod koniec II wojny światowej pałac został wybrany na miejsce, do którego zwożono różne skarby, aby nie wpadły w ręce zbliżającej się Armii Czerwonej. Do Kamieńca Ząbkowickiego trafiły niezliczone dzieła sztuki z dolnośląskich zamków, pałaców czy kościołów, a także zbiorów prywatnych. Skarby zostały rozmieszczone w różnych miejscach, a wszystkiego bacznie strzegli uzbrojeni strażnicy.

Jednak gdy front był już bardzo blisko, część zgromadzonych skarbów zniknęła. Niektóre zbiory zapewne wywieziono w inne miejsca, część rozkradli niemieccy oficerowie, którzy uznali, że w ten sposób mogą się szybko wzbogacić, a część została starannie ukryta na miejscu...

Sławomir S. zmarł zwiedzając zamek

Ostatecznie zamek spłonął i został splądrowany przez Rosjan. Czy jednak odnaleziono wszystkie drogocenne przedmioty? Trudno powiedzieć. Faktem jest, że już po wojnie do zamku przyjeżdżali niemieccy turyści, którzy być może czegoś tam szukali...

Co robił w zamku Sławomir S.? Początkowo brał udział w zwiedzaniu obiektu, wraz z grupą turystów, z przewodnikiem. Jednak w pewnym momencie odłączył się od nich i wszedł do komnat, które nie są udostępnione do zwiedzania. Wszedł też na jedną z baszt.

Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, wyszedł z niej na dach i chciał dotrzeć do drugiej wieży. Gdy był już koło niej, zawalił się pod nim strop. Mężczyzna spadł z wysokości kilkunastu metrów i zginął. Do tragedii doszło w sobotę, a ciało mężczyzny znaleziono dopiero w poniedziałek. Przez kilka dni nikt nie wiedział, co się z nim stało...

Co mężczyzna tam robił? Tego nie wiadomo. Ale być może zagadkową śmierć rozjaśni prokuratorskie śledztwo. - Wyjaśniamy wszelkie okoliczności tej sprawy - mówi prokurator Tomasz Orepuk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Świdnicy.

Niecodzienny widok. Z tych cegieł zbudowano zamek w Tarnowie
Sonda
Czy powinno się rozmawiać z dziećmi na temat śmierci?