Koszmar na Dolnym Śląsku

Uciekła od nowej mamy i opowiedziała wszystko ze szczegółami. Dzieci w tej rodzinie przeszły przez piekło

2023-08-28 14:52

Bicie, drapanie, zmuszanie do zjadania odchodów i wymiocin, wbijanie igieł… To tylko część z tortur, którymi zamęczane były małe dzieci. Przeraża również to, że dopuściła się tego kobieta, która dla swoich ofiar miała być matką. Niestety – okazała się zwyrodniałym katem. Właśnie rozpoczął się jej proces.

Dolny Śląsk. Koszmar w rodzinnym domu dziecka 

Horror trwał przez kilkanaście lat i rozgrywał się w jednym z dolnośląskich miasteczek. Z uwagi na dobro dzieci nie podajemy żadnych imion, ani nazwy miejscowości, w którym ta wstrząsająca historia się wydarzyła.

Kobieta prowadziła rodzinny dom dziecka. Trafiali do niego nieletni, którzy wcześniej nie mogli liczyć na normalne dzieciństwo. W nowym miejscu, pełni nadziei, mieli znaleźć spokój i szczęście. Podopiecznych było pięciu. Część jest już dorosła, część to wciąż małe dzieci – niektórzy są po próbach samobójczych, wszyscy teraz starają się dojść do siebie. Nie jest łatwo.

Trudno, żeby było inaczej. Bowiem to co zgotowała im „nowa mama” było tak straszne, że aż trudno w to uwierzyć.

Wymyślne kary jak tortury 

Przez lata kobieta w okrutny sposób torturowała tych, którym miała dać rodzinne ciepło. Gdy słyszymy, co dokładnie robiła dzieciom, włosy stają dęba. - Wrzaski, wyzwiska czy nawet bicie – to było nic – słyszymy od jednej z kobiet, która teraz pomaga skrzywdzonym dzieciom. - Jednej z dziewczynek trzymała rękę na framudze i waliła w nią drzwiami. Dziecko do dziś ma problemy z kośćmi, bo źle się zrosły – słyszymy. - Chłopczyk, który w dodatku jest opóźniony, gdy zrobił coś źle, lądował w wannie z parzącą wodą. Albo musiał jeść łyżką bardzo ostry sos – mówi druga kobieta, która również zaangażowała się w pomoc.

Inne dziecko – za karę - zostało zamknięte na noc w ciemnej piwnicy. „Matka zastępcza” mówiła, że przyjdą szczury. Dziecko nie wytrzymało stresu i zrobił kupę. Nad ranem opiekunka - bestia kazała zjeść odchody. Własne wymioty musiało natomiast zjeść dziecko, który zwróciło owsiankę.

Jak to możliwe, że horror trwał tak długo? O tym, że coś jest nie tak w miasteczku mówiło się od dawna. Ale kontrole nic złego nie ujawniły. W końcu jedna z dziewczynek uciekła z domu i zgłosiła się na policję. Teraz zaś rozpoczął się proces kobiety. Za znęcanie się nad dziećmi, o co jest oskarżona, grozi jej 5 lat więzienia. - Nic złego nie zrobiłam. Zarzuty są absurdalne – powiedziała nam oskarżona.

Listen on Spreaker.