Lista ofiar Marcina D. to przekrój polskiego społeczeństwa. Są więc na niej biznesmeni, zwykli ludzi, ubodzy Polacy, czy lekarze. Działanie oszusta zawsze zaś było podobne. Najpierw starał się nawiązywać relacje towarzyskie - nie śpieszył się, w przypadku jednej z kobiet znajomość budował rok. W tym czasie był świetnym kolegą, często dzwonił, spotykał się na kawę. I pożyczał pieniądze - ale zawsze oddawał. Do pewnego momentu.
- Kiedyś pożyczył ode mnie większą sumę. Mówił, że to na inwestycję, że odda mi znacznie więcej - mówi dr Ewa Ozimek z Wrocławia, lekarka, która zanim przekazała mu pieniądze, przez kilkanaście miesięcy była przez Marcina D. "urabiana". - Zaufałam mu. Wcześniej pożyczałam mu pieniądze i zawsze oddawał - mówiła.
Gdy dostał ponad 200 tysięcy złotych - zniknął.
Przestał odbierać telefony, nie odpisywał na SMSy. Nie można było go znaleźć. Rozpłynął się. Okazało się, że podobnie oszukał innych ludzi - w całej Polsce. Jak wyliczono na kwotę ok. dwóch milionów złotych. Wszystkim obiecywał wzbogacenie się, a wcześniej często budował zaufanie, bo pożyczał i oddawał.
Sprawę bada policja i prokuratura z Zielonej Góry, z której pochodzi Marcin D. Mężczyzna zmienił zresztą nazwisko. na S. Wciąż może oszukiwać, dlatego należy bardzo uważać, komu powierzamy pieniądze.
Mężczyzna jest poszukiwany też przez detektywa Krzysztofa Rutkowskiego. - Lista osób, które oszukał Marcin D. jest długa i wciąż się powiększa. Jeśli jest ktoś, kogo ten człowiek oszukał, proszę o kontakt - dodaje słynny śledczy.