Roztargniona mieszkanka powiatu kłodzkiego, jadąc rano do pracy we Wrocławiu, zostawiła w autobusie telefon. Jak się okazało, należący do kobiety telefon znalazł 50-letni kierowca autobusu. Mężczyzna, zamiast zgłosić ten fakt na policję lub oddać aparat do biura rzeczy znalezionych, postanowił zatrzymać go dla siebie. Na policję zgłosiła się za to właścicielka wartego 1,5 tys. zł telefonu.
- Funkcjonariusze w wyniku pracy operacyjnej ustalili, że sprawcą przestępstwa jest 50-letni obywatel Ukrainy - informuje podinsp. Wioletta Martuszewska z Komendy Powiatowej Policji w Kłodzku. - Mężczyzna przyznał się do przywłaszczenia cudzej rzeczy. Okazało się, że telefon ukrył w zamykanym schowku autobusu zaparkowanym na terenie Wrocławia.
Odzyskany telefon wrócił do właścicielki, a kierowca autobusu usłyszał zarzut przywłaszczenia rzeczy znalezionej. Zgodnie z art. 284 kodeksu karnego każdemu kto przywłaszcza rzecz znalezioną grozi kara grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do 3 lat.
Policjanci przypominają, że przywłaszczenie cudzego mienia uzyskanego w dowolny sposób - nawet przez znalezienie - jest przestępstwem. Zgodnie z obowiązującymi przepisami, każdą znalezioną rzecz należy oddać właścicielowi, ewentualnie przekazać ją do Biura Rzeczy Znalezionych lub na policję.
Polecany artykuł: