Odgrodzony taśmą i z przyczepioną kartką z wyjaśnieniami Barszcz Sosnowskiego rósł na podwórku u zbiegu ulic Bolesława Chrobrego i świętego Wincentego, zaraz przy wejściach do mieszkań. Dzisiaj (15 czerwca) został usunięty.
Jak to możliwe, że barszcz parzy na odległość?
To może okazać się niebezpieczne, bo nawet niebezpośredni kontakt z rośliną nazywaną "zemstą Stalina" może skutkować poważnymi oparzeniami, szczególnie jeśli jest gorąco. To dlatego, że zawiera ona psoraleny w dużym stężeniu. To związki chemiczne, które działają tak, że uwrażliwiają ludzi i zwierzęta na działanie promieni ultrafioletowych.
Soki zawierające psoraleny pod wpływem ciepła mogą odparowywać z powierzchni barszczu Sosnowskiego i unosić się w powietrzu. To skutkuje ryzykiem oparzenia przez roślinę nawet jeśli się jej wcale nie dotknęło.
Jak pozbyć się barszczu Sosnowskiego?
Nie wolno tego robić na własną rękę. O odkryciu rośliny trzeba zawiadomić straż miejską lub Biuro Ochrony Przyrody i Klimatu magistratu.
Do tej pory obowiązek likwidacji rośliny spoczywał tylko na zarządcach terenu, jednak w tym roku miasto podpisało umowę na usuwanie barszczu.
- Podmiot odpowiedzialny powinien zniszczyć barszcz jak najszybciej, ale przepisy nie określają w jakim terminie ma się pozbyć rośliny - wyjaśnia Waldemar Forysiak ze straży miejskiej.
Najczęściej barszcz Sosnowskiego we Wrocławiu znajdowany jest na peryferiach miasta, nad wodą, na terenach zielonych. 14 czerwca odkryto go przy Kasprowicza, wśród zieleni, ale blisko mieszkań.
W zeszłym roku zgłoszono wrocławskiej straży miejskiej 33 przypadki występowania barszczu Sosnowskiego. Mniej więcej połowa z nich się potwierdziła.