Miasto nie kosi traw i innej roślinności z dwóch powodów, ale tylko do jednego się przyznaje. - Chodzi o względy ekologiczne. W wyższej trawie, w zaroślach łatwiej przechowuje się wilgoć. A dzięki temu łatwiej przetrwać owadom czy ptakom - mówi Marek Szempliński, rzecznik prasowy Zarządu Zieleni Miejskiej. - Nieprawdą jest, że nie kosimy w ogóle. Zieleń przyuliczna, sporo miejsc w parkach itd. jest koszona - zaznacza Szempliński.
O sprawę zapytaliśmy prezydenta Wrocławia, Jacka Sutryka. - Mieszkańcom się podoba. Wielu z nich mi o tym mówi - słyszymy od gospodarza miasta.
Co prawda pojawiają się głosy, że niekoszone trawniki ograniczają widoczność kierowcom na skrzyżowaniach, ale Szempliński zapewnia, że w takich miejscach roślinność jest ścinana.
Jadwiga Olszewska (59l), mieszkanka naszego miasta, jest zachwycona pomysłem magistratu. - Dzięki temu jest po prostu pięknie. Mnie cieszy taki widok - mówi nam.
Na koniec drugi powód tego, że we Wrocławiu ograniczono pracę ekip z kosiarkami. To oczywiście względy finansowe. Miasto wydaje po prostu mniej pieniędzy. Dziwne, że urzędnicy nie chcą tego przyznać.