Wrocław. Zwłoki nastolatka w apartamencie
Sebastian wyszedł z domu w poniedziałek (4 września) po godzinie 22. Mieszkał przy ul. Zaporoskiej, w centrum Wrocławia. Mamie powiedział, że idzie do sklepu po coś do picia. Nigdy jednak nie wrócił.
Przez kilka dni trwały poszukiwania chłopaka. Niestety - bezskuteczne. Rodzina łudziła się, że Sebastian w końcu się odnajdzie, ale tak się nie stało. Ostatecznie w czwartek (7 września) znaleziono zwłoki chłopaka. - Znajdowały się w apartamencie na Starym Mieście - mówi nam Aleksandra Freus, oficer prasowa wrocławskiej policji.
Udało nam się ustalić, że było to mieszkanie na wynajem. Pierwsze oględziny zwłok nie sugerują, że nastolatka ktoś zamordował. Choć policja zaznacza, że do ostatecznych ustaleń jest daleko i wszystkie scenariusze należy brać pod uwagę.
Innego zdania jest pan Adam, dziadek Sebastiana. Wprost twierdzi, że chłopakowi ktoś zrobił krzywdę. "Zwyrodnialcy go zabili" - napisał mężczyzna i dodał, że ciało wnuka było związane. - Taką informację przekazała nam policja - zapewnia nas pan Adam.
Policja: - Stanowczo dementujemy. Zwłoki nie były związane - mówi Aleksandra Freus.
Co dokładnie się wydarzyło? Czy Sebastian został zaciągnięty do apartamentu siłą? Co wydarzyło się w mieszkaniu? Czy był tam sam, a jeśli, to z kim? Na te pytanie ma odpowiedzieć śledztwo, które wszczęła wrocławska prokuratura.
- W tle tej historii jest znajoma wnuka, ma na imię Oliwia. Była u niego kilka dni przed zaginięciem, chciała zostać na noc. Miała portfel wypełniony pieniędzmi - mówi nam dziadek Sebastiana. - Policja o wszystkim wie, podaliśmy im te informacje. Czekamy na konkretne ustalenia z ich strony - dodaje mężczyzna.
Polecany artykuł: