Czterech mężczyzn w lipcu 2017 r. porwało ochroniarza sklepu, wywiozło go do lasu i tam przy użyciu kolejno noża, miotacza gazu oraz wiatrówki zmusili do podpisania dokumentów. Chcieli w ten sposób zmusić porwanego do przekazania pieniędzy jednemu z nich. Oskarżeni przyznali, że w trakcie zdarzenia byli pod wpływem narkotyków. Do serii zdarzeń doszło w okolicach Środy Śląskiej i wsi Kadłub. w czwartek, 8 marca, rozpoczął się proces porywaczy.
Jak przyznali sami oskarżeni w czasie zdarzenia część z nich była pod wpływem narkotyków. We Wrocławskim Sądzie Okręgowym ruszył proces, który ma wyjaśnić okoliczności, które doprowadziły do tej sytuacji. Prokurator Tomasz Błaszczyk czyta w akcie oskarżenia, że mężczyźni posunęli się do groźby, przemocy, oraz zamachu na życie.
Oskarżeni wzajemnie przerzucają na siebie winę. Zeznania Macieja S. odczytał sędzia Paweł Pomianowski. - Widział, że ten gość został postrzelony, był tak naćpany i wypity, że robił to co mu mówiliśmy - zeznawał jeden z oskarżonych. Temu z mężczyzn, któremu zostanie udowodnione używanie wobec pokrzywdzonego broni może grozić nawet do 25 lat pozbawienia wolności.
Posłuchajcie materiału reporterki Radia ESKA, Kai Paśko:
Czytaj: Zaginął 19-letni Dawid Woźniak. Ostatni raz widziany był w okolicach Rynku