Zbrodnia Miłoszycka od 22 lat pozostaje zagadką. Mowa o brutalnym gwałcie i mordzie nastoletniej Małgosi w Miłoszycach w 1997 r. To za tę zbrodnię Tomasz Komenda został niesłusznie skazany. Aktualnie oskarżeni to Ireneusz M. oraz Norbert Basiura. We wtorek odbyła się kolejna rozprawa, której najistotniejszą część stanowiły zeznania kluczowego świadka Krzysztofa K.
Do tragedii doszło w noc sylwestrową na terenie dyskoteki. To tam Małgosia miała podejść do świadka, by się z nim zapoznać. Krzysztof K. zeznał, że spędzał z dziewczyną czas i kilkakrotnie wychodził z nią na zewnątrz "z uwagi na jej stan dużego upojenia alkoholem".
Mówił, że w pewnym momencie, podszedł do nich mężczyzna o imieniu Irek i podając się za brata dziewczyny zaproponował, że zabierze ją do ciotki. Według Krzysztofa Małgosia nie protestowała. Szli w trójkę jeszcze do ul. Kościelnej w Miłoszycach, do momentu aż rzekomy brat stwierdził, że odprowadzi już Małgosię sam. Dziewczyna była ponoć bez kurtki, a na zewnątrz była ujemna temperatura.
Czytaj dalej: Zbrodnia miłoszycka: "Leżała tam skulona, naga w śniegu, w błocie, w moczu, w kale, we krwi"
"Dlaczego Krzysztof K. jak gdyby nigdy nic wrócił na dyskotekę? Jaki był cel ich wspólnego spaceru z "Irkiem"? Dlaczego pozwolił swojej nowej koleżance wyjść bez okrycia?" - takie pytania między innymi zadawał sąd. Krzysztof K. na co drugie odpowiadał: "Nie wiem, nie przypominam sobie".
"Powinienem siedzieć w więzieniu"
Wspomnienia świadka budzą coraz większe wątpliwości, ponieważ nieustannie je zmienia. Podczas zeznań w latach 1997-98 Krzysztof K. przyznał się nawet do gwałtu, ale później wszystko odwołał. Dziś tłumaczy to agresją i brutalnością przesłuchujących go policjantów. Oskarżycieli i obrońców dziwią jednak pewne fakty, np. w jaki sposób świadek potrafił precyzyjnie narysować miejsce, w którym znaleziono ciało Małgosi.
Zobacz też: Handlowali kradzionymi samochodami! Na ławie oskarżonych 40 osób!
Krzysztof uważa, że ktoś mu o tym już opowiadał, ale za każdym razem plącze się w zeznaniach. Przyznając się wówczas do winy, powiedział, że tej nocy odbył stosunek z Małgorzatą K. razem z innym mężczyzną wbrew jej woli.
"Gdy on ją położył na ziemi, ona zaczęła wołać pomocy i wzywać mamę" - czytamy w dawnych aktach. Dziś świadek nie przypomina sobie, aby w ten sposób zeznawał.
- On słyszał, jak Małgosia wołała "mamo", ale jej nie pomógł - mówiła dziś do świadka matka zamordowanej 15-latki. A gdy stwierdziła, że powinien siedzieć w więzieniu, on pod nosem mruknął: - Ma pani rację.
Zamglonych wspomnień jest jeszcze więcej, dlatego został powołany biegły psycholog, który ma opracować opinię o świadku. Według obrońcy, Krzysztof K. cierpi na zaburzenia depresyjne, które w znacznym stopniu wpływają na jego zaniki pamięci. Biegła była obecna na sali sadowej. Po zakończeniu zeznań przebada Krzysztofa K. w swoim gabinecie.
Dramat rodziny zamordowanej Małgosi wciąż trwa i na razie nic wskazuje na to, że zagadka szybko się wyjaśni. Kolejne przesłuchanie świadka dopiero w listopadzie.
Czytaj także: DRAMAT na Dolnym Śląsku! Wujek zgwałcił 3-latkę!