Do dramatycznego zdarzenia doszło 6 maja bieżącego roku. Pani Malwina, 31-latka ze Świdnicy, została zatrzymana przez wrocławską policję, ponieważ była poszukiwana do odbycia kary dwóch lat więzienia za popełnione w przeszłości przestępstwa. Dwa dni później już nie żyła…
Pierwszy o sprawie poinformował program „Państwo w państwie” na antenie telewizji Polsat, a następnie opisał ją portal polsatnews.pl. Według niego zatrzymana kobieta powiedziała mundurowym, że może być w ciąży i źle się czuję. Później okazało się również, że została pobita… Według wrocławskiej policji, która wydała w tej wstrząsającej sprawie oświadczenie, policjanci dokonujący zatrzymania kobiety „sporządzili szczegółową notatkę opisującą obrażenia na jej ciele, które to posiadała przed zatrzymaniem.
- W związku oświadczeniem złożonym do protokołu zatrzymania przez kobietę, a dotyczącym jej sytuacji zdrowotnej m.in. chorób, na które cierpi, została ona przewieziona do lekarza, który dokonał jej badania. Wydał wówczas oświadczenie, z którego wynikało, że zatrzymana może przebywać w policyjnych pomieszczeniach dla osób zatrzymanych - informuje wrocławska policja.
Makabryczne odkrycie
Kobieta trafił do PDOZ (pomieszczenia dla osób zatrzymanych), gdzie przez całą noc przebywała wraz z inną osadzoną kobietą. Na drugi dzień, 7 maja, śledczy dokonali wstrząsającego odkrycia. - Nad ranem ujawniono, że zatrzymana nie wykazuje czynności życiowych i w związku z powyższym, funkcjonariusze natychmiast przystąpili do udzielenia jej pierwszej pomocy. Uruchomiona została instalacja alarmowa oraz wezwane pogotowie ratunkowe. Niestety, pomimo podjętych natychmiast działań, nie udało się uratować kobiety – czytamy w policyjnym komunikacie.
O sprawie powiadomiona została prokuratura, a czynności na miejscu zdarzenia przeprowadzane były pod jej nadzorem m.in. przez funkcjonariuszy Wydziału Kontroli Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu oraz Biura Spraw Wewnętrznych Policji.
Kto powinien zawiadomić rodzinę?
To jednak nie koniec bulwersujących okoliczności w tej sprawie. Rodzina pani Malwiny o śmierci kobiety dowiedziała się… dwa miesiące później, gdy chciała zgłosić jej zaginięcie. - Takie mam wrażenie jakby ona nie umarła, dla mnie ona nie umarła. Bo ja nie miałam okazji się z nią pożegnać ani nic. Chciałabym cokolwiek wiedzieć, dlaczego nie mogłam pochować swojego dziecka i co jej ktoś zrobił – powiedziała portalowi polsatnews.pl pani Katarzyna, matka zmarłej.
Jak to możliwe, że nikt nie poinformowali rodziny o zgonie? Anna Płaczek – Grzelak, rzecznik Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu, powiedziała w reportażu, że to policja powinna się tym zająć. Mundurowi z Wrocławia z kolei tłumaczą, że wszystkie materiały zebrane przez wydziału kontroli komendy miejskiej trafiły 8 maja do Prokuratury Rejonowej dla Wrocławia Stare Miasto.
- Pomimo, iż dwukrotnie w trakcie trwania czynności wyjaśniających, tj. do dnia 7 lipca br., policjanci pisemnie zwracali się z prośbą o wyrażenie zgody na ich udostępnienie policji, nie otrzymano ich i korespondencja pozostała bez odpowiedzi. Nie zostało również przesłane postanowienie o wszczęciu śledztwa, ani też powierzenie go do dalszego prowadzenia. W związku z powyższym czynność w postaci powiadomienia rodziny, winna być zlecona właściwej jednostce przez prokuraturę będącą gospodarzem postępowania, gdyż tak te kwestie regulują przepisy, a nie może być mowy w tej sytuacji o tzw. zwyczajowym powiadomieniu o śmierci osoby – tłumaczą policjanci z Wrocławia, dodając, że „nie mając dostępu do akt sprawy, nie prowadząc czynności i śledztwa w tej sprawie” wrocławska policja nie miała wiedzy o tym, jak przebiegają te czynności i o tym, że nie powiadomiono rodziny.
Mundurowi dodają, że wszystkie działania kontrolne w tej sprawie nie wykazały nieprawidłowości w działaniach policjantów związanych z zatrzymaniem kobiety i osadzeniem jej w PDOZ.