Według naukowców szczyt czwartej fali epidemii koronawirusa przypadnie w Polsce w połowie grudnia. Analizy dotyczące rozwoju epidemii w Polsce prowadzi grupa MOCOS Wrocław, w skład której wchodzą naukowcy z Politechniki Wrocławskiej, Uniwersytetu Wrocławskiego i Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu oraz eksperci z Nokia Wrocław, EY GDS Poland oraz MicroscopeIT. Zespół zajmuje się analizą ryzyka, tworzy prognozy na kolejne dni i tygodnie, a także rekomendacje jak zwalczyć COVID-19.
Prognozy mówią, że w szczycie czwartej fali może być diagnozowanych nawet 40 tys. przypadków zakażenia dziennie, a liczba zgonów może sięgnąć 240 dziennie.
- Jest jednak dużo czynników wpływających na liczbę zakażeń, na przykład liczba testów - mówi Marcin Bodych z grupy MOCOS. - Jeśli chodzi o zgony, tu jest lepiej niż w trzecie fali. Ma to głównie związek ze szczepieniami, które bardzo obniżają ryzyko zgonu.
- Niepokojące są przy tym nasze szacunki dotyczące liczby potrzebnych łóżek dla pacjentów chorych na COVID-19. Będzie to ponad 40 tys. To duży problem – mówi prof. Tyll Krüger z Wydziału Informatyki i Telekomunikacji PWr, zajmujący się modelowaniem matematycznym w medycynie i biologii. - Im wcześniej zostaną wprowadzone restrykcje, tym ta liczba będzie mniejsza.
Zdaniem naukowca wyhamowanie dynamiki epidemii można uzyskać wprowadzając obostrzenia epidemiczne – np. ograniczając wejścia do restauracji tylko dla osób zaszczepionych, wprowadzając zajęcia zdalne dla studentów czy powszechne testowanie wszystkich dzieci w szkołach.