Wrocławscy aktywiści nie zostawili suchej nitki na pomyśle prezydenta Jacka Sutryka, który chce znacznych podwyżek biletów na komunikację miejską. W piśmie, które wysłali radnym w sposób merytoryczny argumentują, dlaczego gospodarz Wrocławia nie ma racji. Aktywiści precyzyjnie punktują słabe strony podwyżki. Przypominają, że raptem dwa lata temu wykonano badania na szeroką salę, a wynikało z nich że aż 40 procent podróży z obrzeży miasta odbywa się na biletach jednorazowych i czasowych, czyli tych, które znacznie drożeją.
Badane osoby, gdy pytano je dlaczego korzystają z MPK, często mówiły, że wybierają usługi miejskiego przewoźnika, gdyż nie mają samochodu, a ceny za przejazd są atrakcyjne. Aktywiści uważają, że po podwyżkach część z nich zdecyduje się na zakup samochodu, co doprowadzi do jeszcze większych korków we Wrocławiu.
Aktywiści też zauważają, ze w 2019 roku sprzedano aż 21,1 miliona biletów jednorazowych, co średnio daje ok. 60 tysięcy podróży dziennie.
W swoim piśmie aktywiści zwracają też uwagę, że nie powinno się tłumaczyć cen podwyżek tym, że w innych miastach jest drożej. Bo w tych innych miastach komunikacja stoi na wyższym poziomie. Podwyżki można wprowadzić wtedy, kiedy jakość usług MPK wzrośnie.
Przeciw podwyżkom jest też partia Zieloni. Jutro, o godz. 10, organizuje protest pod Ratuszem. - Proponowana przez prezydenta Jacka Sutryka drastyczna podwyżka cen biletów MPK o 33 proc. jest zdecydowanie zbyt pochopną i zbyt mało skonsultowaną z mieszkańcami Wrocławia decyzją. Władze miasta powinny odłożyć w czasie podjęcie tej decyzji i rozpocząć konstruktywny dialog w tej kwestii z mieszkańcami oraz z aktywistami miejskimi i ekspertami. Mam nadzieję, że prezydent razem z radnymi podejmie mądrą decyzję i zrezygnują z podwyżki cen biletów w najbliższym czasie - mówi posłanka Malgorzata Tracz z partii Zieloni.