Fotografie rannego zwierzęcia pojawiły się w internecie w niedzielę wieczorem. Podejrzewano, że ktoś uderzył amstaffa butelką i uciekł. Ruszyła akcja poszukiwań sprawcy.
Mężczyzna, który ranił zwierzę sam zgłosił się na policję. Przyszedł w poniedziałek 10 grudnia i wyjaśnił, że pies rzucił się na jego ośmioletnią córkę, chwycił ją i ciągnął po chodniku. Dlatego mężczyzna wyjął scyzoryk z kieszeni i dźgnął psa w głowę. Ponieważ zwierzę nie puściło dziewczynki, zaatakował je jeszcze raz.
Mężczyzna zeznał na policji, że trzy osoby, które były z psem, po całym zdarzeniu uciekły.
- Ojciec zawiózł córkę do szpitala. Stwierdzono tam, że dziewczynka ma mnogie rany otwarte i zasinienie przedramienia lewego - informuje Marcin Świeży z policji w Wałbrzychu.
>>> Janush i cztery inne pingwiny z wrocławskiego zoo zginęły! Na ich wybieg dostał się intruz
15-latka z zarzutem
Okazało się, że amstaffa w chwili zdarzenia trzymała na smyczy 15-letnia córka właścicielki psa. Szła wtedy z kolegą i koleżanką. Nastolatka została już przesłuchana.
- Został jej postawiony zarzut czynu karalnego narażenia człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - tłumaczy Marcin Świeży.
O tym jaką karę otrzyma 15-latka zdecyduje sąd rodzinny.