Spis treści
Wulkany w Polsce
Kiedy myślimy o wulkanach, przed oczami stają nam zazwyczaj dymiąca Etna, islandzkie szczeliny wyrzucające lawę czy egzotyczne Hawaje. Polska kojarzy się raczej z nizinnym spokojem niż z tektonicznym chaosem. Tymczasem, z geologicznego punktu widzenia, nasz kraj ma za sobą niezwykle burzliwą i gorącą przeszłość. Choć dziś polska ziemia nie drży, a z gór nie spływają potoki magmy, ślady dawnej potęgi żywiołów są widoczne niemal na każdym kroku – wystarczy wiedzieć, gdzie patrzeć. I pomimo że Polska nie posiada obecnie czynnych wulkanów, bo wszystkie są uznane za wygasłe, to nadal niektóre z nich budzą zainteresowanie i strach. Jednym z takich przykładów może być wulkan w woj. dolnośląskim - "śląska Fudżijama".
"Śląska Fudżijama" to perła regionu
Choć nie mówi się o tym za często, to okazuje się, że na Dolnym Śląsku mamy Krainę Wygasłych Wulkanów, gdzie znajduje się Światowy Geopark UNESCO. To właśnie tam można podziwiać kultową Ostrzycę, będącą najwyższym wzniesieniem Pogórza Kaczawskiego.
Ostrzyca liczy sobie aż 501 metrów nad poziomem morza, a jej cechą charakterystyczną jest stożkowy kształt. Zbudowany z bazanitu wulkan, mimo że przestał być aktywny około 4 miliony lat temu, nadal imponuje i przyciąga do siebie turystów oraz naukowców.
Co ciekawe, to właśnie ten wygasły wulkan zyskał miano "śląskiej Fudżijamy" ze względu na zatrważające podobieństwo wizualne do japońskiego - także uśpionego - wulkanu.
Dalsza część artykułu znajduje się pod galerią.
Ostrzyca Proboszczowicka, nazywana Śląską Fujiyamą
Czy grozi nam erupcja? Prawda o aktywności "Śląskiej Fudżijamy"
Czy pod naszymi stopami drzemie tykająca bomba? Geolodzy stawiają sprawę jasno - nie mamy powodów do obaw. "Śląska Fudżijama" z geologicznego punktu widzenia nie jest wulkanem uśpionym, lecz wygasłym. Ostatnie tchnienie ognia z tego komina wydobyło się w miocenie, czyli około 20 milionów lat temu.
Od tamtej pory komora magmowa, która niegdyś zasilała wulkan, dawno ostygła i skamieniała, a Polska przesunęła się w strefę tektonicznego spokoju. To, co dzisiaj podziwiamy jako stożkową górę, to w rzeczywistości jedynie twardy rdzeń (nek), czyli zastygła lawa, która przetrwała erozję miękkich skał otaczających dawny krater.
Co ważne, eksperci regularnie monitorują ten teren, ich praca nie wynika jednak z obawy przed nagłą erupcją, lecz z troski o bezpieczeństwo i zachowanie tego unikalnego miejsca. Analizy geologiczne służą ocenie stabilności zboczy oraz ochronie cennego rezerwatu przed degradacją.