Nasza Czytelniczka trafiła na SOR w szpitalu w Lubaniu we wtorek. Miała uraz kręgosłupa. Podczas oczekiwania na wypis, siedziała w poczekalni. Obok niej – jak twierdzi - w odległości ok. 30 centymetrów, przebywała inna pacjentka. Nagle doszło do scen mrożących krew w żyłach. - Weszli ludzie w skafandrach i zabrali tę kobietę. Okazało się, że jest zarażona koronawirusem! - relacjonuje pani Katarzyna.
Kobieta bardzo się wystraszyła. Boi się, że została zarażona. - I tu nie chodzi nawet o moje zdrowie – mówi nam. - Tylko o mojego synka, Nikosia! On jest ciężko chory i jeśli ja zarażę jego, to może umrzeć! Ma zerową odporność, jest po chemioterapii – opowiada.
Nikodem ma 10 lat. Cierpi na złośliwy nowotwór tylnej jamy mózgu. Ma szereg innych chorób. Jest bardzo osłabiony. Mama od urodzenia, dzień w dzień, walczą o jego zdrowie i życie.
- Poszłam do ordynatora chirurgii. Mówiłam mu, jaka jest sytuacja. Usłyszałam, że o sytuacji został poinformowany sanepid, a ja mam wracać do domu! I że koronawirusem można zarazić się w każdej chwili. A mój kontakt z tamtą kobietą był krótki! - mówi nam wstrząśnięta matka.
Pani Katarzyna wie, że jeśli okaże się, że została zarażona w szpitalu, to jej syn będzie narażony na śmiertelne niebezpieczeństwo. - Nie mam wyjścia. Nie wrócę do domu, bo wtedy mogę zabić Nikosia. Na szczęście mam gdzie się podziać i nie będę z synkiem miała kontaktu. Teraz muszę sobie zrobić testy, nie będę go widziała, nie wiadomo jak długo. Ale ile osób było w podobnej sytuacji, jak ja i wraca do swoich rodzin i zaraża? To jakieś szaleństwo i procedury muszą być zmienione – mówi nam wzburzona.
Szpital nie ma sobie nic do zarzucenia. W rozmowie z nami przedstawiciele placówki zapewniają, że wszelkie procedury zostały dotrzymane, a kontakt między pacjentkami był przelotny. - Pani, która boi się, że została zarażona, nie powinna przede wszystkim wchodzić do tego pomieszczenia, gdzie siedziała zarażona pacjentka. Jest wyraźny zakaz, który złamała. Wyjaśnimy dokładnie całą sytuację – mówi prezes Krzysztof Konopka, szef szpitala w Lubaniu.
Zobacz: Pacjent próbował zabić ratownika w karetce! 37-latkowi grozi dożywotnie więzienie
ROZMOWA Z LEKARZEM:
Lekarz: Nie jest pani zakażona, nie jest pani chora…
- Ale kobieta, która siedziała obok mnie jest...
Lekarz: Wstępny test okazał się pozytywny, teraz był drugi, a wyniki będą za 2, 3 dni. Jest powiadomiony sanepid, powinna pani siedzieć w domu.
- Czyli mam iść do domu i zarażać? Ja mam dziecko po chemioterapii!
Lekarz: Wszędzie możemy się zarazić. W drodze do domu może się pani zarazić.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj