Zwierzęta należą do pana Zbigniewa.
- Nie będę rozmawiał! - mówi nam tylko mężczyzna i szybko się oddala.
Rozmowni są za to inni mieszkańcy Mikorzyc.
- Jesteśmy zdesperowani. Ten człowiek w ogóle nie zabezpiecza swojej posesji. Przez to zwierzęta chodzą po całej okolicy i ją niszczą – mówi Dariusz Leciejewski, sołtys Mikorzyc.
Konie zniszczyły płoty, zadeptały rabatki, pola uparwne.
- A mi kozy pożarły zboże, które rosło na moim polu! Straty mam teraz! A właściciel zwierząt tylko się śmieje – mówi Antoni Kozak, mieszkaniec.
Sołtys dodaje, że zdarzają się i niebezpieczne sytuacje. Zwłaszcza w nocy.
- Moja żona jechała raz samochodem, a tu na drodze konie stoją. Zejść z ulicy nie chciały. Jeden podszedł do samochody i łeb na szybie położył. Żona nie chciała trąbić, bo zdenerwowane zwierzę mogłoby kopytami auto uszkodzić, tak jak jednemu z sąsiadów – mówi sołtys.
Mieszkańcy prosili najpierw pana Zbigniewa, żeby lepiej zabezpieczył swoje gospodarstwo. Później niejeden w ostrych słowach wyraził swoje oburzenie. W końcu zaczęli wzywać policję. Ta jednak jest bezsilna, zwłaszcza w dobie epidemii koronawirusa. Bo przez covid-19 nie pracuje cały komisariat w pobliskim Wołowie.
- Liczymy, że ten pan się opamięta, zanim dojdzie do tragedii. Boimy się, że krzywda może stać się choćby najmłodszym, bo kto zagwarantuje, że koń np. nie stratuje dziecka? - denerwuje się sołtys Leciejewski.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj